Kania i Król o lustracji dziennikarzy: Dokument jest porzebny. Odbiorca musi wiedzieć, kto stoi za przekazywaną informacją
Rada Mediów Narodowych pozytywnie zaopiniowała uchwałę autorstwa posłanki Prawa i Sprawiedliwości Joanny Lichockiej. Chodzi o apel do prezesów mediów narodowych (Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej), aby nie zatrudniać byłych funkcjonariuszy i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL.
Dorota Kania (Gazeta Polska) oraz niezależny publicysta Marek Król w rozmowie "W punkt" wypowiedzieli się na temat zmiany zaproponowanej przez posłankę Lichocką.
LUSTRACJA DZIENNIKARZY
– Sprawa lustracji dziennikarzy ma bardzo długą historię. Zaczeła się 10 lat temu i dot. jedynie mediów publicznych. Wtedy więcej przedstawicieli mediów chciało tej lustracji, lecz Trybunał Konstytucyjny uchylił sprawę i ta poszła w zapomnienie – mówiła Dorota Kania.
Jak dodała publicystka Gazety Polskiej, "część dziennikarzy złożyła wtedy świadczenia lustracyjne ale otoczenie Michnika było bardzo przeciwne i udało im się doprowadzić sprawę do końca".
– Widzimy, jak byli współpracownicy SB są silnie związani z mediami. Gdyby nie miało to znaczenia, sprawa by szybko ucichła. Ale odbiorca musi wiedzieć, że dziennikarz, który przedstawia mu informacje czy specjalista, który ją komentuje i który przemawia do grona odbiorców nie stoi za żadnym interesem środowiska czy zorganizowanej grupy lub instytucji – dodał Marek Król
DŁUGA HISTORIA
Gość rozmowy "W punkt" mówił o latach 90', kiedy to większość przekazu medialnego "była kontrolowana przez służby a co za tym idzie przez Moswkę". – Informacje nie reprezentowały polskich interesów tylko interesy konkretnej grupy, która chciała mieć wpływ na polskich obywateli – mówił.
– To, że tajni funkcjonariusze czy współpracownicy pracują w polskich mediach jest faktem. Kluczowym jest odsunięcie tych ludzi od wpływu na informacje – mówiła Kania. – Ludzie odpowiedzialni za najważniejsze funkcje w najważniejszych mediach w Polsce, jeszcze nie tak dawno temu byli tajnymi agentami służb PRL-u. Mowa tu m.in. o wydawcach, dyrektorach programowych czy informacyjnych oraz redaktorach naczelnych największych dzienników prasowych i telewizyjnych – dodała.
DOKUMENT JEST POTRZEBNY
Marek Król mówił, że "cała dawna telewizja była nasycona agentami wojskowymi i agentami Służby Bezpieczeństwa PRL-u. Nawet w wiadomosciach TVP, które mialy ogromną oglądalnośc. Wiele ludzi dostało się tam przez to, że napierw zaczeli pracować dla SB".
– Dokument wiele nie zmieni, ale być może zwróci uwagę na problem a dzięki temu sprawa dostanie się do debaty publicznej i więcej obywateli zacznie mieć świadomość na temat ludzi, którzy działają w polskich mediach – dodał publicysta niezależny.
– Uchwała jest potrzebna ale w takiej formie jest dobrowolna. Bardzo dobrze się stało, że temat ten wrócił ale dobrze będzie, jeśli z tej ustawy wyniknie coś więcej – skomentowała Kania.