Powodem zakazu zgromadzeń są wyłącznie względy epidemiczne, policja działa adekwatnie – powiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński. Zaprzeczył, by rząd zamierzał trwale ograniczyć prawa obywatelskie. Za realny uznał czerwcowy termin wyborów prezydenckich.
Kamiński dodał, że na całym świecie prowadzono daleko idące rygory związane z gromadzeniem się, żeby ograniczyć pandemię. "To nie jest wymysł polskiego rządu, te ograniczenia są wprowadzone w zdecydowanej większości państw europejskich i są utrzymywane" - powiedział.
Zapewnił, że "zakaz gromadzenia się w jednym miejscu wielkiej grupy osób jest spowodowany tylko i wyłącznie względami epidemicznymi". "Stanowczo chcę zaprotestować przeciwko formułowanym w przestrzeni publicznej przez niektórych polityków insynuacjom, że rząd walcząc z pandemią chce ograniczać w sposób trwały prawa obywatelskie. Tak nie jest. Zdajemy sobie doskonale sprawę z wagi, niemalże ze świętości tych spraw. Tylko i wyłącznie względy epidemiczne powodują że te ograniczenia są wprowadzane" – deklarował.
Powiedział, że rząd obserwuje trwającą w całej Europie dyskusję nad złagodzeniem rygorów i zastanawia się, jak zrobić to bezpiecznie.
"Dopóki te poluzowania nie nastąpią, musimy działać w sposób stanowczy, zdecydowany i adekwatny. Ja stanowczo protestuję przeciw oskarżeniom, że policja nadużywa siły, zachowuje się brutalnie. To kompletny nonsens. Policja działa stanowczo w głębokim interesie nas wszystkich" – przekonywał minister spraw wewnętrznych i administracji, zarazem koordynator służb specjalnych. "W żadnym wypadku policja nie przekroczyła swoich uprawnień, w żadnym wypadku nie nadużyła siły" – oświadczył.
Zgromadzenia mimo zakazów nazwał wyłamywaniem się z "pewnej solidarności społecznej" i przejawem nieodpowiedzialności, której skutkiem może być narażenie innych osób. Zaznaczył, że ustawa o zgromadzeniach zakazuje ich, jeżeli zgromadzenie powodowałoby zagrożenie dla zdrowia publicznego.
Odnosząc się do możliwości otwarcia granic, powiedział, że są one zamknięte do 13 czerwca, a w ruchu transgranicznym wprowadza się "zdroworozsądkowe poluzowania". "Na razie mamy do połowy czerwca zamknięte granice; co będzie dalej, zobaczymy. Miejmy nadzieję, że będziemy mogli zastosować kolejne poluzowania, taka jest tendencja. Na szczęście ograniczamy w sposób wyraźny pandemie w naszym kraju" – powiedział. Zastrzegł, że polskie władze nie chcą dopuścić do takiego rozwoju wydarzeń jak w np., Brazylii we Włoszech i Hiszpanii.
"Z wielką przykrością niektóre z tych zakazów musimy utrzymywać, ale taki jest interes obywateli i takie są wymogi epidemiczne" – zapewnił.
Oceniając datę wyborów prezydenckich planowanych na 28 czerwca, według ordynacji mieszanej, powiedział: "Wydaje się, że jest to niezbędne, aby wybory odbyły się pod koniec czerwca, jeśli dojdzie do drugiej tury, która odbędzie się dwa tygodnie później. Zaznaczył, że "przeprowadzenie wyborów wymaga czasu", którego potrzebują też kandydaci musząc dostosować się do ograniczeń związanych z epidemią; a także ze względu na upływającą kadencję obecnego prezydenta.
"6 sierpnia kończy się kadencja Andrzeja Dudy i po 6 sierpnia, jeżeli nie przeprowadzimy tych wyborów, nie będzie prezydenta" – zauważył, dodając, że nie ma potrzeby, żeby przedłużać procedury wyborcze. "Apeluję do senatorów, aby jak najszybciej uporali się z ordynacją wyborczą, tak żeby było jak najwięcej czasu na kampanię wyborczą" – powiedział.
Dodał, że ta kampania będzie "inna niż wszystkie", ponieważ nie można organizować dużych zgromadzeń, wieców, wyborczych, dlatego kandydaci "tym bardziej będą potrzebowali czasu". "Wydaje się, że koniec czerwca jest terminem możliwym, realnym" – dodał.