– Mam nadzieję, że licząc naszymi marszami i mszami w katedrze, niewiele ich już będzie do kiedy usłyszymy prawdę, przynajmniej wstępny zarys tego co się tam wydarzyło – mówił o pracach komisji badającej katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Dziś wieczorem w Warszawie odbyła się msza św. w intencji ofiar tragicznego lotu do Smoleńska w archikatedrze św. Jana w Warszawie. Po zakończeniu liturgii odbył się comiesięczny marsz oraz apel pamięci. Przed Pałacem Prezydenckim głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Pomniki w ciągu dwóch lat
Kaczyński stwierdził na początku przemówienia, że obecna sytuacja dotycząca uczczenia pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej zbliża się do momentu kiedy na Krakowskim Przedmieściu staną dwa pomniki.
– W ciągu mam nadzieję dwóch lat, te o które zabiegaliśmy, dla których tutaj przychodziliśmy – mówił prezes PiS. Jak dodał Kaczyński, te warszawskie pomniki, obok wielu innych w Polsce mają szczególne znaczenie, gdyż to o nie toczył się spór.
"Zwycięstwo dla naszego narodu"
– Musimy pamiętać o tej wielkiej tragedii i musimy pamiętać o pierwszym prezydencie, który wysoko podniósł sztandar wolnej, niepodległej Polski, a tym prezydentem był Lech Kaczyński – mówił dalej prezes PiS.
Jak dodał, nowe działania podjęte w celu wyjaśnienia okoliczności katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku dają nadzieję, że Polacy poznają prawdę w najbliższym czasie. – Mam nadzieję, że licząc naszymi marszami i mszami w katedrze, niewiele ich już będzie do kiedy usłyszymy prawdę, przynajmniej wstępny zarys tego co się tam wydarzyło i to będzie w dziejach narodu polskiego wielki dzień, ale to będzie też wielki dzień dla nas wszystkich – podkreślił. Kaczyński dodał też, że marsz, ale też wytrwała walka o prawdę związaną z katastrofą smoleńską ma szczególne znaczenie "bo zawsze będą ci, którzy będą się sprzeciwiać prawdzie".
– To będzie wielkiej zwycięstwo dla naszego narodu, zwycięstwo odzyskanej godności, umocnionej niepodległości i zwycięstwo wolnej Polski – dodał polityk.
10 kwietnia 2010 r. w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny rozbił się rządowy samolot Tu-154M. Na pokładzie znajdowało się 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Wszyscy pasażerowie tego tragicznego lotu zginęli na miejscu. Polska delegacja leciała na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu. Była to druga pod względem liczby ofiar katastrofa w historii polskiego lotnictwa i największa pod względem liczby ofiar katastrofa w dziejach polskich Sił Powietrznych.
Czytaj również:
W prezydenckiej kaplicy upamiętniono ofiary katastrofy smoleńskiej