– Uważam, że wnioski komisji Millera są przedwczesne (…) te kwestie dotyczące sprawdzenia, co kto robił są ważne, ale polityczne i tylko na rynek polski (…) można pokazać, jakie błędy popełniono. Ten pośpiech, żeby to zamknąć, żeby uspokoić sytuację sprawił, że tam jest mnóstwo trupów, które ukryto – powiedział w programie "Salonik polityczny” publicysta "W Sieci” Stanisław Janecki.
Goście Rafała Ziemkiewicza rozmawiali m.in. na temat wizyty premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona w Polsce oraz sojuszu polsko-brytyjskiego.
"Niestety nie możemy zagrać Tuskiem"
Według Andrzeja Stankiewicza z "Rzeczpospolitej” niezrozumiałe jest zachowanie rządu polskiego, który z jednej strony wysyła ciepłe sygnały po propozycji Donalda Tuska, aby niedługo potem powiedzieć, że Polska nie godzi się na żadne ograniczenia. Jak dodał, w interesie byłego premiera Polski jest to, aby Cameron nadal był przy stole negocjacyjnym, ponieważ to m.in. dzięki niemu przewodniczący Rady Unii Europejskiej objął swoje stanowisko.
Stanisław Janecki zwrócił za to uwagę na fakt, że Wielka Brytania nie ma alternatywy, jeśli chodzi o sojusze z dużymi państwami. Według niego, tylko Polska może z nimi zagrać.
– Niestety nie możemy zagrać Tuskiem, a to byłaby idealna sytuacja. Gdyby tam nie był Tusk, tylko ktoś trochę bardziej sprytny i spolegliwy wobec rządu Beaty Szydło, to mógłby zagrać wyżej i prowadzić grę razem z rządem polskim i z Brytyjczykami i to byłoby bardziej skuteczne – powiedział publicysta.
Próba kompromisu?
Z kolei Łukasz Warzecha ocenił, że Londyn jest pragmatyczny, jak zawsze. Według niego, Cameron wie, że w tym roku musi dojść do referendum, a jeżeli wynik ma być pomyślny, to musi zaoferować coś Brytyjczykom. Publicysta "W Sieci” stwierdził także, że rząd nie może sobie pozwolić na odwrót i kapitulację, więc będzie próbował znaleźć rozwiązanie, które usatysfakcjonuje wszystkich.
"PiS będzie mógł zweryfikować oskarżenia"
Publicyści poruszyli również temat nowej komisji smoleńskiej, która ponownie ma zbadać kwestię katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.
Stankiewicz przyznał, że cieszy się z tego, że ta komisja powstała, ponieważ PiS będzie miał możliwość weryfikacji swoich oskarżeń, z którymi szedł do wyborów.
– Ci ludzie będą mieli możliwość weryfikacji swoich twierdzeń, czyli w większości tez o zamachu. Druga część, to będzie wyjaśniane, co działo się przed wizytą i po katastrofie. Jeżeli ta komisja uzna, że doszło do zamachu, to mam nadzieję, że władza zna konsekwencje tego postępowania – powiedział.
"Przed sądem się to rozmywa"
Z kolei zdaniem Janeckiego wnioski komisji Millera były przedwczesne, a niczego nie można wyjaśnić bez wraku samolotu. Jak dodał, kwestia zaniedbań jest ważna, ale to sprawa bardziej polityczna i przeznaczona na rynek wewnętrzny. – Jeśli ktoś coś zaniedbał, to musi to być wytknięte. Wiele rzeczy jest mocnych, ale na etapie formułowania oskarżeń. Przed sądem się to rozmywa. Sądy się specjalnie nie zmienią – dodał.
W ocenie Warzechy PiS musiał powołać komisję, ponieważ była to jedna z obietnic wyborczych i oczekiwanie twardego elektoratu. Publicysta miał jedna pewne obawy przed składem nowej komisji.
– Mam wrażenie, że właśnie przez to, że nie ma w nich przewagi ekspertów międzynarodowych, których nie można było posądzić o polityczne uwarunkowania, tylko są ludzie, którzy pracowali już wcześniej. Obawiam się, że ci ludzie mają wgrane oczekiwania, czego się od nich oczekuje. Wyrażam swoje obawy na podstawie obserwacji tego, jak się zachowywali wcześniej. Mam duży szacunek do tego, co zrobili – stwierdził.
"Tusk i Arabski powinni się modlić, żeby tam była bomba"
Gospodarz programu Rafał Ziemkiewicz podkreślił, że ta sprawa nie mogła zostać ominięta. Według niego Rosja zawiodła oczekiwania PO i KOD-u, ponieważ nie potępiła kroku Antoniego Macierewicza.
– Wszyscy wiemy, że to, co działo się z lotami VIP-owskimi, to był to cały burdel. Powtórzę to, co mówię publicznie, że Tusk i Arabski powinni się modlić, żeby tam była bomba, bo to zdjęłoby z nich odpowiedzialność za katastrofę – powiedział publicysta.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: