Znana z niechęci do PiS (swego czasu skarżyła się publicznie, że po zwycięstwie PiS czuje się tak jakby ktoś jej "nasr.ł na głowę", co nie przeszkodziło jej jednak przyjąć 1,8 mln zł od "reżimu") aktorka i dyrektor teatrów w Warszawie, Krystyna Janda, udzieliła wywiadu byłemu naczelnemu "Newsweeka". W wywiadzie na kanale Tomasza Lisa stwierdziła, iż myśli, że PiS "zabił kilka osób". W rozmowie padły szokujące słowa...
– Moim zdaniem moja matka umarła przez PiS. Moja matka spędzała ostatni rok życia cały czas przed telewizorem, denerwując się do tego stopnia, jakby nie mogąc się pogodzić ze wszystkimm co słyszy, że moim zdaniem niestety umarła od tego. W pewnym momencie zrobił się guz i tego nie wytrzymała – stwierdziła Janda.
Aktorka żaliła się również, że młodsze pokolenie w ogóle jej nie rozpoznaje, ponieważ nie ma jej w mediach publicznych. – Trzeba mieć świadomość: minęło 8 lat, odkąd ja się nie pojawiam w telewizji, w mediach publicznych. Jestem tylko w teatrze. I gdziekolwiek pójdę, ludzie nie wiedzą, kim ja jestem. To minęło. Jeżeli cokolwiek, to to są ludzie, którzy przeżyli stan wojenny, w moim wieku, a te nowe pokolenie, oni nie mają pojęcia kim ja jestem. Ja mam na to dowody każdego dnia. Ci ludzie to są inni ludzie. To wychowane przez PiS pokolenie – nie kryła oburzenia Krystyna Janda.