Jałowiczor: Reakcja rządu ws. Ukrainy była mocno spóźniona
- Sikorski i Tusk chcą na siłę nas przekonać, że się nie spóźnili w sprawie Ukrainy, ale że mieli „wejście smoka”. Jednak fakty są inne, bo polska dyplomacja obudziła się dopiero wtedy, gdy uzyskała przyzwolenie Niemiec - powiedział w "Politycznym podsumowaniu dnia" Jakub Jałowiczor, publicysta „Tygodnika Solidarność”.
W wieczornym programie Telewizji Republika „Podsumowanie polityczne dnia” gościli również Piotr Pałka z „Do Rzeczy” i portalu rebelya.pl oraz Jan Złotorowicz, publicysta „Super Expressu”.
Goście Michała Rachonia komentowali słowa Donalda Tuska, który stanął dziś w obronie szefa polskiej dyplomacji, mówiąc m.in., że „Radosław Sikorski, jako wysłannik polskiego rządu, wraz z przedstawicielami Niemiec i Francji "uratował ukraińską rewolucję i zapobiegł wielkiej tragedii"”.
Zdaniem Pałki Tusk popełnił niestosowność, ponieważ tragedia się wydarzyła. - Trzej ministrowie spraw zagranicznych powinni tę akcję przeprowadzić wcześniej i może udałoby się uniknąć ofiar - komentował.
- Sikorski i Tusk chcą na siłę nas przekonać, że się nie spóźnili w sprawie Ukrainy, ale że mieli „wejście smoka”. Jednak fakty są inne, bo polska dyplomacja obudziła się dopiero wtedy, gdy uzyskała przyzwolenie Niemiec - powiedział Jałowiczor.
W drugiej części programu publicyści próbowali określić kurs, jak obejmie teraz Ukriana.
- Życzę Ukraińcom, żeby poszli w dobrą stronę, ale obawiam się, że będą pozostawieni sami sobie - powiedział Złotorowicz.
- Późna reakcja nie tylko Polski, ale również UE pokazuje, że Unia w cale nie chce Ukrainy. W obecnej sytuacji nie zwróci się też raczej o pomoc do Rosji. Pozostaje jej tylko liczenie na wsparcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), który jak zwykle chętnie go udzieli, ale pod warunkiem przeprowadzenia głębokich reform - dodał.
- Pomoc MFW na pewno nie będzie oznaczała dla Ukrainy niepodległości. Będzie to raczej kolejne uzależnienie się, bo na odbudowę kraju trzeba przeznaczyć około 35 mld dolarów - powiedział Pałka.