Gościem red. Marcina Bąka w programie "Wolne głosy po południu" był główny Inspektor Ochrony Środowiska Marek Haliniak. – Pamiętam akcję, gdy razem ze służbą celną przechwyciliśmy 170 tirów z nielegalnymi odpadami. Obecnie nie mamy odpowiednich instrumentów, które pozwoliłyby nam wyłapywać takie transporty – wspominał. Odniósł się do problemu nielegalnych odpadów, deponowanych w Polsce.
– Takie działania określamy mianem szarej strefy. Jeśli chodzi o handel odpadami, szacunki ekspertów są zatrważające. Powołując się na rynek paliw, tam udało się zwalczyć obszar nielegalnych transakcji. Wszelkie takie działania bezpośrednio rzutują na nasze zdrowie i życie – mówił Haliniak.
– W ubiegłym roku, Gazeta Wyborcza wyśmiała Inspekcję za to, że chcemy "produkować" ekologiczną policję. Nie ma możliwości żeby do Polski wjechały odpady komunalne i były tutaj deponowane. Te, które płoną, nigdy nie spotkały się z akceptacją z mojej strony. Gdy znajdziemy takowe w naszym kraju, musimy zwrócić się do ich "właścicieli". W przypadku pożaru w Zgierzu, 400 ton śmieci pochodziła z Wielkiej Brytanii – podał główny Inspektor Ochrony Środowiska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Potężny pożar wysypiska w Zgierzu! Z ogniem walczy 250 strażaków
Furtki prawne
– Na mocy unijnej dyrektywy, niektóre odpady mogą trafić do Polski. Sam musze wydać zgodę na ich import. Istotnym jest jednak, że te muszą być przeznaczone do recyklingu, np. akumulatory. Odpady nierzadko są niezwykle cenne – kontynuował Haliniak.
– Kontrola dotycząca odpadów była możliwa przed wstąpieniem Polski do strefy Schengen. Pamiętam akcję, gdy razem ze służbą celną przechwyciliśmy 170 tirów z nielegalnymi odpadami. Obecnie nie mamy odpowiednich instrumentów, które pozwoliłyby nam wyłapywać takie transporty – podsumował.