Redaktor Patryk Michalski udał się na Marsz Niepodległości, aby przygotować materiał. Co ciekawe, chciał uniknąć zwracania na siebie uwagi, więc chodził z mikrofonem, który nie miał kostki z nazwą redakcji. Niestety dla niego, uczestnicy Marszu rozpoznali dziennikarza, a wtedy zaczęły się niewygodne pytania.
Czy ładował pan baterie u Pablo Gonzaleza? Słyszałem, że był Pan bardzo częstym gościem i bronił go pan, że nie jest rosyjskim szpiegiem. Twierdził pan, że jest on ofiarą PiSu
- przepytywał reportera WP uczestnik Marszu Niepodległości.
Zbity z tropu dziennikarz odpowiedział, że jest to: „zupełne kłamstwo”. Redaktor ciągnął dalej: „Z chęcią się spotkamy i panu to wyjaśnię. Nigdy go – Gonzaleza - nie widziałem i z nim nie rozmawiałem”. Riposta oponenta Michalskiego była błyskawiczna.
W takim wypadku zaczekamy na akta
- spuentował.
Michalski chce pozywać
Co ciekawe Patryk Michalski odpowiedział na zamieszczone nagranie.
Nie ładowałem, bo jak wielokrotnie pisałem nigdy go nie widziałem i nie znałem. Albo te kłamstwa i insynuacje znikają stąd natychmiast, albo spotkamy się w sądzie
- napisał na x.
Internauci nie wierzą redaktorowi, który wstydzi się własnej redakcji
Internauci są zgodni i nie wierzą w zapewnienia redaktora WP. Ponadto wielu zwraca uwagę, że wtopił się w tłum marszu bez kostki na mikrofon, co miało utrudnić jego rozpoznanie.
Nawet cieciu bałeś się logo wp na mikrofonie zamieścić?
- pyta Trep_zPO.
Źródło: x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.