Nie daję się zastraszyć - mówił na antenie Programu 3 Polskiego Radia ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski, który był gościem audycji "Świat do Trzeciej". Jak zaznaczył, Rosja chce zastraszyć tych, którzy "przeszkadzają", krytykując Kreml za wojnę, agresję, mordy na Ukrainie. Dyplomata przestrzegał także przed zmęczeniem wojną i mówił, że bardzo ważne jest kontynuowanie polityki sankcji.
Ambasador był pytany o groźby śmierci, które są kierowane pod jego adresem i wypowiedź byłego Rzecznika Praw Dziecka Rosji, który spodziewał się "zobaczyć w rzece ciało polskiego dyplomaty".
- Polska jest postrzegana jako kraj, który jest zaangażowany w sprawiedliwą walkę Ukrainy. Tego rodzaju wypowiedzi, które ostatnio miały miejsce w przestrzeni publicznej najbardziej oglądanych programów telewizyjnych, miały na celu zastraszenie nie tylko mnie ale i innych dyplomatów. Bez wątpienia będą realizował swoją misję i nie pozwolę sobie na zastraszanie - tłumaczył.
Zapytany został też o to, jak jest traktowany przez władze rosyjskie.
- Relacje są w wymiarze czysto zawodowym profesjonalne, one są bardzo skromne. Utrzymywane są te relacje, które są niezbędne dla funkcjonowania placówki (...). Odnoszę też wrażenie, że ci którzy krytykują władze rosyjskiej za agresję, za wojnę, za mordy na Ukrainie, w pewnym sensie przeszkadzają, stąd tego typu działania propagandy, aby zniechęcić dyplomatów zachodnich do jakiejkolwiek aktywności. Ale to mnie nie zniechęci - przekazał ambasador.
Ambasador pytany też był o reakcję rosyjskiego rządu na te groźby śmierci pod jego adresem:
- Ja się nie spodziewałem żadnej reakcji, dlatego, że specyfiką współczesnej Rosji jest odrzucanie jakiejkolwiek krytyki. Słowa: "ubolewam, przepraszam, jest nam przykro" - w przestrzeni publicznej nie istnieją. Jest tylko jedna i poprawna racja, to znaczy racja obecnie rządzących na Kremlu. W związku z tym nie spodziewałem się, że ktokolwiek na to zareaguje.