Powódź zagraża życiu. Władze zarządzają ewakuację. Ludzie się nie pojawiają. Dlaczego?
Wobec żywiołu, który przetacza się przez Polskę człowiek pozostaje bezradny. W początkowym stadium powodzi 2024 na wielu teranach nie zdążono nawet zarządzić ewakuacji. Było za późno. Za późno, pomimo że prognozy nie były - przecież - przesadnie alarmujące. Z biegiem dni i przepływu fali świadomość zagrożenia rosła proporcjonalnie do obrazów, które napływa z Kłodzka, Głuchołaz, Lądka Zdroju czy Stronia Śląskiego. Mimo tej świadomości niewielu decydowało się na ostateczność, na pozostawienie swojego domu na pastwę losu. Woda to jedno, ale obawy tych, którzy mieli zamknąć swój dom ze świadomością, że nie ona może wyrządzić tam największe szkody, to drugie. W czasie gdy ludzi doświadcza kataklizm, pojawiają się zawsze tacy, którzy na ludzkim nieszczęściu chcą się wzbogacić.
Obowiązkiem państwa jest przede wszystkim zabezpieczyć ludzkie życie w obliczu nadciągającego niebezpieczeństwa, ale razem z tym powinno iść zabezpieczenie dobytku tych, którzy nie z wyboru, a zmuszeni okolicznościami, pozostawiają swój dom. Zabezpieczenie tego domu przed złodziejami jest jednym z najistotniejszych testów skuteczności państwa i jego struktur. Czym staje się państwo i komu takie państwo jest potrzebne, jeśli jego obywatele w sytuacji kryzysowej nie mogą mu ufać i nie mogą na nie liczyć?
Źróło: Republika