Euro w Polsce. NBP jedno, opozycja drugie. Dlaczego chcą zmiany waluty?
Co jakiś czas opozycja wraca do tematu zastąpienia polskiego złotego - euro. I choć rządzący, jak i Narodowy Bank Polski często tłumaczą, że nie jest to dobre rozwiązanie, politycy opozycyjni zdają się nic sobie z tego nie robić. Teraz, sprawę na nowo "odgrzał" PSL. Polskie Stronnictwo Ludowe postanowiło odnieść się do wczorajszej konferencji prezesa NBP, Adama Glapińskiego, który przyznał, że "to byłoby dla Polski głęboko szkodliwe".
Podczas niedawnego wywiadu udzielonego Radiu Zet lider Polski 2050 Szymon Hołownia stwierdził, że popiera program likwidacji pieniądza papierowego. Jego zdaniem, nasze państwo powinno jak najszybciej wprowadzić wyłącznie pieniądz elektroniczny, ale dopiero po zmianie waluty na euro.
Zdaniem posła Marka Sawickiego (PSL) Polska na razie nie spełnia warunków do zmiany waluty na euro, bo - jak zarzucił rządzącym - "PiS sprowadził nas do takiego poziomu gospodarczego, że chwilę obecną nie jest to możliwe".
W jego ocenie, jest jeszcze za wcześnie, żeby rozmawiać o wprowadzeniu waluty euro w Polsce. "Wielokrotnie mówiliśmy o tym, że o przejściu na euro możemy rozmawiać wtedy, kiedy koszt euro jeśli chodzi o złotówkę nie przekracza 4 złotych", powiedział Sawicki.
Podobnego zdania jest wiceprezes PSL, europoseł Adam Jarubas, który podkreślił, że aktualnie nie spełniamy warunków do tego, by móc zmienić walutę na euro. "Dzisiaj na pewno byśmy nie byli przyjęci nawet gdybyśmy chcieli, bo nie spełniamy warunków", powiedział.
"Oczywiście należy do tego dążyć reformując nasze finanse publiczne, ale na dzisiaj niestety nie jest to możliwe" - dodał europoseł.
Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński oświadczył podczas wczorajszej konferencji prasowej, że przyjęcie euro w Polsce byłoby głęboko szkodliwe i oznaczałoby radykalny spadek tempa wzrostu gospodarczego.
Jak mówił, przyjęcie euro w Polsce mogłoby odpowiadać "najbogatszym, którzy inwestują za granicą, mają nieruchomości za granicą, wydają pieniądze za granicą".
"Przyjęcie euro przez Polskę oznaczałoby radykalny spadek tempa wzrostu. Dla Polski byłoby głęboko szkodliwe. To że mamy polski cud gospodarczy dlatego m.in. że mamy polską walutę, która się swobodnie kształtuje na rynku. To jedna z nielicznych walut na świecie, która się kształtuje całkowicie wolnorynkowo", dodał Glapiński. Zaznaczył, że "wbrew czarnowidzom", mimo braku zmian stóp procentowych kilku miesięcy, "kurs złotego ma się dobrze, złoty się wzmocnił i ustabilizował".
Jego zdaniem, samo przyjęcie euro nie pomaga też w walce z inflacją. Przypomniał, że w części krajów UE, które mają euro inflacja nadal przekracza 20 proc. "Kraje pokomunistyczne, które mają euro (...) mają często informację powyżej 20 proc., a stopy procentowe mają ustalane przez ECB we Frankfurcie", wskazał prezes NBP.