Dr Żukowski ujawnia trzy kłamstwa Tuska: Na egzaminie z oceny sytuacji społeczno-politycznej dostałby u mnie jedynkę
Tuskowi udało się potwierdzić i umocnić swoje przywództwo w obozie opozycji kosztem swoich konkurentów na opozycji. Z całą pewnością ten marsz osłabił i Kosiniaka-Kamysza, i Hołownię, nie wzmocnił Rafała Trzaskowskiego. Z kolei słabość Lecha Wałęsy stała się siłą tego, który stał koło niego, czyli Donalda Tuska - ocenia sukcesy i porażki marszu opozycji 4 czerwca na antenie Radia Wnet socjolog i politolog dr Tomasz Żukowski.
Gość stacji dr Tomasz Żukowski pytany był m.in. o sukcesy i porażki lidera opozycji Donalda Tuska, i samej Koalicji Obywatelskiej, wynikłe z niedawnego marszu opozycji 4 czerwca warszawskim Traktem Królewskim.
Sam marsz opozycji uznał socjolog - ze względu na jego frekwencję - za częściowy sukces Tuska i jego partii.
- To jest jeden z większych marszów tego typu w ostatnich latach, ale na pewno nie największy - przyznał przypominając, że w swoich wystąpieniach przed marszem Donald Tusk liczył nawet na milion manifestantów.
Zdaniem dr. Żukowskiego Tuskowi i opozycji nie udało się osiągnąć także dwóch innych rzeczy: - Nie udało się przyciągnąć ludzi wahających się, którzy tak naprawdę decydują o wyniku wyborów. Nie wiem jednak, czy taki był cel Donalda Tuska. Poza tym z pewnością bardzo mało było na tym marszu młodzieży — wypunktował dr Żukowski.
To, co Tuskowi - zdaniem socjologa - udało się tym marszem, to potwierdzić i umocnić swoje przywództwo w obozie opozycji kosztem swoich konkurentów na opozycji.
- Z całą pewności ten marsz osłabił i Kosiniaka-Kamysza, i Hołownię, nie wzmocnił Rafała Trzaskowskiego. Z kolei słabość Lecha Wałęsy stała się siłą tego, który stał koło niego, czyli Donalda Tuska. Marsz potwierdził także zdolności mobilizacyjne aparatu Platformy Obywatelskiej — ocenił dr Żukowski doceniając także ujawnioną podczas marszu aktywność wielu osób należących do twardego elektoratu Platformy Obywatelskiej z całej Polski.
Pytany o znaczenie polityczne marszu marszu socjolog przyznał, że to może, chociaż nie w takim stopniu, jak zapowiedział Tusk, i nie od razu, przełożyć się na zyskiwanie opozycji nowych wyborców. I dotyczy to głównie przepływu elektoratu wewnątrz obozu antyPiS-u.
- Jeśli panowie Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Czarzasty oraz posłowie tych formacji, które oni reprezentują, nie będą bronić swojego elektoratu, to rzeczywiście jakaś jego część może przepływać ku Platformie. I to jest najbardziej prawdopodobne - ocenił.
- Dalej idące przesunięcia są o tyle mniej prawdopodobne, że na tym przemówieniu (Tuska) poza pięknymi słowami […] nic tak naprawdę programowego nie było. Hasłem było: „pokonajmy PiS, a ja, jako lider, Donald Tusk, będę rządził”. Nie było tam ani żadnej prawdziwej, wiarygodnej diagnozy sytuacji, ani żadnych propozycji tego, co dalej Donald Tusk będzie chciał czynić - tłumaczył dr Żukowski.
Omawiając przemówienie Donalda Tuska – czy tym, co mówił, Tusk jest w stanie przyciągnąć oprócz twardego elektoratu Tusk także elektorat niezdecydowany - socjolog podkreślił wagę dla tego elektoratu odróżniania prawdy od kłamstwa. Tymczasem - jak mówił - usłyszał w przemówieniu Tuska „trzy dramatyczne kłamstwa” na temat sytuacji społecznej w Polsce w ostatnich latach.
- Usłyszałem, że ileś tam ludzi w Polsce PiS wpędził w bezrobocie […], że ludzie musieli wyjechać za granicę, ponieważ cierpieli z powodu braku pracy […], oraz że rząd okrada rodzinę. Tymczasem żaden rząd nie zrobił tyle dla rodziny, co rząd PiS! - ocenił pytając retorycznie, jak Tusk chce przyciągnąć niezdecydowanych wyborców „jeśli buduje przekaz na trzech ewidentnych kłamstwach”?
- Gdyby ktoś mi na egzaminie dał taką diagnozę sytuacji społeczno-politycznej w Polsce, musiałbym mu postawić jedynkę - stwierdził.