- Państwo francuskie z problemem uchodźców nie radzi sobie w Calais. Rozwiązano obozowisko, ale nie przewieziono stamtąd, nie aresztowano tych ludzi, którzy dokonują napadów. Wystarczy posłuchać wypowiedzi polskich kierowców, którzy mówią o tym, jak boją się o życie, jak są napadani. To historie jak z wojny partyzanckiej, a nie z państwa prawa - powiedział w TV Republika ekspert ds. terroryzmu, dr Wojciech Szewko.
Dr Wojciech Szewko komentował sprawę śmierci kierowcy ciężarówki na polskich tablicach rejestracyjnych w wypadku w pobliżu Calais we Francji. Przyczyną wypadku była barykada z drzew ustawiona na jednej z dróg.
- Według prasy lokalnej, po raz piąty ustawiono barykadę z drzew w ciągu 3 tygodni. Jedyną rzeczą, którą zrobiły władze francuskie, to utworzenie parkingów strzeżonych, by kierowcy jadący np. do Wielkiej Brytanii mogli się bezpiecznie przespać. W okolicach Calais 500-600 osób sformowanych w regularne bandy zwala drzewa na drogi i napada na ciężarówki lub wskakuje do ciężarówek i zastrasza kierowców, by ci wieźli ich na Wyspy Brytyjskie. Sprawa jest znana policji, policjanci wiedzą, gdzie bandy koczują w lesie. Gdzie się we Francji podziało państwo prawa? - pytał dr Szewko.
- Wyobraźmy sobie, że w Polsce byłaby banda w Kampinosie i napadała na tiry - byłby skandal na całą Europę. Tutaj mamy bandyckie napady na tiry i pisze się o nich od dawna i najbardziej przerażające jest to, że państwo francuskie nic z tym nie robi. Śmierć taka jest dziś, obciąża państwo francuskie - dodał ekspert.
- Państwo francuskie z problemem uchodźców nie radzi sobie w Calais. Rozwiązano obozowisko, ale nie przewieziono stamtąd, nie aresztowano tych ludzi, którzy dokonują napadów. Wystarczy posłuchać wypowiedzi polskich kierowców, którzy mówią o tym, jak boją się o życie, jak są napadani. To historie jak z wojny partyzanckiej, a nie z państwa prawa - stwierdził Wojciech Szewko.
- Policja francuska potrafi bardzo brutalnie radzić sobie z takimi zachowaniami w centralnej Francji. Dlaczego bandy w Calais są tematem tabu? Gdyby robili takie coś Polacy, policja połamałaby na nich pałki. W okolicach Calais większość stanowią imigranci z Erytrei i Nigerii, przy czym z Erytrei uciekają dezerterzy z armii. Państwa Europy różnie traktują imigrantów z Erytrei, nie wszystkie przyznają im azyl, jednak wśród nich jest Wielka Brytania - podkreślił gość TV Republika.
Ekspert ds. terroryzmu odniósł się również do sprawy wczorajszego ataku w Paryżu, za którym stał Adam D. - Adam D. jest znany służbom tunezyjskim od 2012 r. i jest członkiem organizacji Ansar al-Sharia nazywanej obecnie Al-Kaidą w Tunezji. Jego rodzina jest znana lokalnie, że są radykałami. Od 2015 r. D. jest na liście „S” - szczególnie zagrażających porządkowi konstytucyjnemu Francji. Nie przeszkadzało mu to w gromadzeniu broni, bo wszystkie sztuki broni, jakie wczoraj znaleziono, posiadał legalnie. Osoby wydające pozwolenie na broń nie mają we Francji dostępu do listy „S” - powiedział dr Szewko.