- Żyjemy w państwie, gdzie było stosunkowo mało demonstracji od 1989 r. Biorąc konteksty zagraniczne widzimy, że nasze protesty są przedszkolne. Niepokój budzi tylko atakowanie posłów pod Sejmem. Państwo nie jest jednak sparaliżowane i raczej nie będzie. Mamy przede wszystkim retoryczną przesadę - powiedział na antenie TV Republika politolog dr Paweł Kowal.
- Fakt, że ktoś decyduje się na protest w czasie świąt, może sprawić, że urośnie on do rangi dużej sprawy. Protest może się radykalizować po świętach, a napięcia między protestującymi a rządem będą narastać. Takie protesty mają swoją dynamikę, i z czasem coraz trudniej będzie się wycofać obu stronom – kompromisem będzie wyjście z sytuacji z twarzą zarówno opozycji, jak i rządu - powiedział dr Paweł Kowal.
- Nie przesadzałbym jednak z radykalizmem, bo obstrukcja parlamentarna to część polskiego parlamentaryzmu. Są to działania na pograniczu normy – każda opozycja ma do tego prawo. O ile blokowanie jest częścią protestów pokojowych, to mam wątpliwości co do demonstracji pod Sejmem. Organizator takiego protestu ma zadanie pilnować, żeby nie atakowano polityków czy dziennikarzy –dodał Kowal.
- Jest jakaś racjonalność opozycji i jest racjonalność rządu. Dla mnie korzystne byłoby pójście na ustępstwa jeszcze przed świętami, jednak takiej oferty nie składa się na konferencji prasowej. Władza nie chce pokazać słabości, nie chce tworzyć precedensu i jest to zrozumiałe. Każdy ma swoją racjonalność i działa według swoich reguł. Potrzebny jest tylko ktoś mądry, by metodami mediacji zmusił dwie strony do kompromisu - stwierdził Kowal.
- Żyjemy w państwie, gdzie było stosunkowo mało demonstracji od 1989 r. Biorąc konteksty zagraniczne widzimy, że nasze protesty są przedszkolne. Niepokój budzi tylko atakowanie posłów pod Sejmem. Państwo nie jest jednak sparaliżowane i raczej nie będzie. Mamy przede wszystkim retoryczną przesadę - skomentował politolog.