Epidemiolodzy przewidują, że w tej fali straci życie ok. 60 tys. Polaków. Jej szczyt nastąpi w pierwszym tygodniu grudnia. Wtedy dzienna liczba zakażeń może sięgać ponad 30 tys. - powiedziała dr Maria Gańczak, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych w Instytucie Nauk Medycznych Collegium Medicum Uniwersytetu Zielonogórskiego.
„Wszystko wskazuje na to, że szczyt czwartej fali nastąpi w pierwszym tygodniu grudnia. Wtedy, będziemy mieć do czynienia z dzienną liczbą zakażeń w wysokości ponad 30 tys. zakażeń. Średnia tygodniowa może być w granicach 28 tys. zakażeń, czyli będą to dramatyczne liczby” - powiedział profesor.
„Trzeba liczyć, że mniej więcej 1 proc. raportowanych przypadków umrze” - zaznaczyła prof. Gańczak. „Epidemiolodzy przewidują, że w tej fali straci życie ok. 60 tys. Polaków” - powiedział. Dodał jednocześnie, że „większość tych zgonów jest do uniknięcia, bo mamy skuteczną broń w postaci szczepień”.
Pytana, dlaczego ludzie rezygnują ze szczepień, powiedziała, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. „To zależy od wielu czynników np. od wieku, w jakim jesteśmy” - wskazała.
Wyjaśniła, że dużo zależy od poczucia zagrożenia zakażeniem indywidualnej osoby. „Młodzi ludzie nie kojarzą swojej własnej osoby z faktem zakażenia, dlatego też w większości nie chcą się szczepić. Tymczasem oni też się zakażają, chorują” - powiedziała prof. Gańczak.
Przypomniała, że na początku pandemii w drugiej i trzeciej fali wśród zakażonych na oddziałach szpitalnych dominowały osoby starsze - powyżej 60. roku życia. W tej chwili z uwagi na to, że od blisko od roku mamy szczepienia, wiek pacjenta hospitalizowanego przesunął się na osoby w 40., 50. roku życia" - powiedziała kierownik Katedry Chorób Zakaźnych.
Pytana, dlaczego kraje z wyszczepieniem na poziomie 90 proc. mają szczyty zakażeń, prof. Gańczyk powiedziała, że „w Europie mamy epicentrum pandemii". „Mamy do czynienia z wariantem Delta, który jest kilkukrotnie bardziej transmisyjny niż wariant, który dominował w fali jesiennej w ubiegłym roku” - dodała.
Zaznaczyła, że czas trwania pandemii będzie zależał od poziomu wyszczepienia w krajach, w których jest na razie od kilkunastu proc. do 30 proc. populacji zaszczepionej. „Tam tych transmisji będzie zdecydowanie więcej i będziemy mieć do czynienia z mutacjami wirusa. Wśród nich także takich, które mogą przełamać naszą odporność po szczepieniu” - zwróciła uwagę profesor.
Powiedziała, że szczepionka nie jest idealna, czyli nie chroni w 100 proc. przed zakażeniem. „Takiej szczepionki w ogóle nie ma. Promując szczepienia zależy nam, żeby zmniejszyć odsetek osób, które przechodzą ciężko COVID-19 i takich, które wymagają hospitalizacji, umieszczenia na oddziałach intensywnej terapii” - wyjaśniła.
Dodała, że wzrost liczby hospitalizacji z powodu COVID-19 grozi załamaniem systemu ochrony zdrowia. „Baza łóżek covidowych będzie poszerzana kosztem innych łóżek, czyli kosztem dostępu do świadczeń zdrowotnych. Czyli pacjenci w ciężkim stanie z powodu innych chorób nie będą w stanie znaleźć miejsca na właściwym oddziale” - powiedziała prof. Gańczak.