Dr Biskup: Wizyta Trumpa zrobi dobrze zarówno Polsce jak i USA
Wielkimi krokami zbliża się wizyta Donalda Trumpa w Polsce. – Mogą paść deklaracje, szczególnie, że Trump może pochwalić Polskę za 2 proc. PKB przeznaczanego na obronność – w rozmowie z portalem TelewizjaRepublika.pl ocenie dr Bartłomiej Biskup z Uniwersytetu Warszawskiego, politolog specjalizujący się w marketingu politycznym.
Telewizja Republika: Czy wizyta Trumpa w Polsce to taka klasyczna sytuacja win-win? Trump wreszcie będzie dobrze przyjęty w Europie, polski rząd z kolei liczy na ciepłe słowa od ważnego sojusznika.
dr Bartłomiej Biskup: Myślę, że obie strony mogą odnieść korzyści z tego spotkania. Oczywiście to zależy od tego, czy prezydent Trump nie dokona czegoś w swoim stylu, takim bardziej celebryckim, niż politycznym, a jest z tego znany. Prezydent Trump czasem powie coś co trzeba później wyjaśniać przez kolejne dni.
Natomiast obie strony mogą odnieść korzyści ponieważ Polska jest od wielu lat znana z sympatii do Stanów Zjednoczonych. W latach ubiegłych, nawet do prezydentury młodego Busha, Polska była traktowana bardzo dobrze przez Stany Zjednoczone, byliśmy liczącym się partnerem. Zmieniło się to za prezydentury Obamy, więc mógłby to być powrót do tradycyjnie dobrych relacji.
Polski rząd będzie mógł się pochwalić tym, że gości prezydenta USA, najpotężniejszego państwa na świecie. Z drugiej strony Trump będzie mógł ocieplić swój wizerunek - to nie prawda, że nie wszędzie mnie nie lubią, są kraje w których jestem dobrze witany. Spodziewałbym się ważnych deklaracji, chociażby słów, tym bardziej, że Trump ma przemawiać na placu Krasińskich. Czy będzie to miało wydźwięk transatlantycki, podtrzymania dobrych relacji w NATO? Mogą paść deklaracje, szczególnie, że Trump może pochwalić Polskę za 2 proc. PKB przeznaczanego na obronność, spodziewałbym się tego, bo w spotkaniach ma uczestniczyć minister obrony narodowej. Ta wizyta na pewno wszystkim dobrze zrobi.
A czy polityk pokroju Trumpa w ogóle przejmuje się nad chłodnym przyjęciem w Europie Zachodniej? Nie jest trochę tak, że spotykając się od początku z ogromną krytyką teraz idzie jak taran przed siebie nie patrząc na ofiary?
Tak może być, ale przynosi to też skutki w polityce wewnętrznej. Trzeba pamiętać, że trzeba się liczyć z własnymi wyborcami. To zawsze odbija się w mediach amerykańskich i może osłabić pozycję Trumpa w sondażach, szczególnie jeśli będzie to długo trwało. Każdy prezydent myśli o drugiej kadencji. Na dłuższą metę to ryzykowna postawa. To co twardego chciał wprowadzić to powinien wprowadzić na początku i po części tak zrobił, ale teraz powinien łagodzić kurs.
Trump weźmie udział w spotkaniu państw Trójmorza. To dobra karta dla rządu?
Na pewno. Ta koncepcja próbuje nawiązywać do koncepcji Lecha Kaczyńskiego, czy jeszcze wcześniej do polityki Aleksandra Kwaśniewskiego. Obaj prezydenci robili to dość spójnie, później zabrakło kontynuacji tego. Koncepcja jest inaczej nazwana, ale jest podobna w duchu. Prezydent USA na pewno uwiarygadnia ten projekt. Z drugiej strony może to być odczytywane przez państwa starego rdzenia Unii Europejskiej jako inicjatywa antyunijna. To tworzenie kolejnej grupy wewnątrz Unii. Z jednej strony państwa starej unii mówią o Europie dwóch prędkości, my z kolei mówimy o Trójmorzu. Trzeba umiejętnie tymi koncepcjami lawirować, grać nimi. Należy wzmacniać koncepcję Trójmorza, ale trzeba sprawdzać ile jesteśmy w stanie na niej ugrać w ramach Unii Europejskiej. Trójmorze nie powinno przerodzić się w sprzeciw wobec Unii Europejskiej, to nam na zdrowie nie wyjdzie.
rozmawiał: Mateusz Kosiński