– Myślę, że może powtórzyć się scenariusz węgierski, że gdy największe gromy sypały się na głowę Orbana, to jego notowania rosły, bo pokazywał, ze walczy o społeczeństwo – powiedział w programie „W Punkt” dr Piotr Bajda z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Dr Bajda stwierdził, że zastosowana przez Komisję Europejską procedura jest nowa i została powołana po działaniach węgierskich, aby mieć mechanizm „sprowadzania do pionu kogoś, kogo uważa się za zagrożenie”. – To będzie czas nękania, ale wydaje mi się, że przy dobrym, sprawnym podejściu władz polskich, głównie chodzi o premier Beatę Szydło, czy ministra spraw zagranicznych, może to być czas wykorzystany przez Polskę, trochę bilansujący osiem lat PO: choćby pokazywanie, co się działo z wolnością dziennikarską – dodał politolog.
W ocenie wykładowcy UKSW decyzja KE może być działaniem prewencyjnym, które ma pokazać sąsiadom Polski w regionie, że nie warto z nią wchodzić w sojusze, co powinno być dodatkowym wyzwaniem dla polskiej dyplomacji.
Według dr. Bajdy ciężko ocenić, jak zachowała się polska komisarz Elżbieta Bieńkowska, ale jednocześnie trudno oczekiwać, aby mocno obstawała za rządem polskim. – Możemy tylko spekulować, ale faktem jest, że polityka zagraniczna jest częścią polityki wewnętrznej – dodał.
W ocenie politologa możemy mieć w Polsce do czynienia ze scenariuszem węgierskim, kiedy w momencie największej krytyki pod adresem Viktora Orbana rosły jego notowania, ponieważ pokazywał, że walczy o społeczeństwo.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Wstępna faza procedury kontroli praworządności. KE zbada sytuację w Polsce