– Izrael nie jest zainteresowany piętrzeniem konfliktu z Polską i całą Grupą Wyszehradzką. Głównie chodzi o cyberwojnę, która jest problemem wspólnym. Nie muszę oczywiście tłumaczyć, że dezorientacja płynie szerokim strumieniem z Moskwy. Ten konflikt to jakieś szaleństwo izraelskiej władzy! – mówił Eli Barbur, naczelny portalu TelAwiw.com, dziennikarz niezależny w rozmowie z red. Adrianem Stankowskim.
W czwartek "Jerusalem Post" podał, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później m.in. ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. W niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przekazała, że Benjamin Netanjahu potwierdził w rozmowie telefonicznej z premierem Mateuszem Morawieckim, że na briefingu w Warszawie w żadnym momencie nie przypisywał Polsce ani polskiemu narodowi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i że nie padła z jego strony nawet najmniejsza sugestia tego rodzaju.
– Eli Babur wskazał, że "z punktu widzenia izraelskiego, to ewidentnie numer wykręcony przez lewicę, która z premedytacją zniekształciła wypowiedź szefa izraelskiego rządu". – Niesamowite rzeczy się dzieją w ostatnich dniach. Netanjahu musiałby być debilem żeby oskarżyć zbiorowo Polskę! Jemu przecież cholernie na stosunkach z Polską zależy! – nie krył słów krytyki wobec konfliktu.
Jeszcze więcej oliwy do ognia
W niedzielę p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Katz odniósł się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi rządu Izraela. – Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (przyp. red. były premier Izraela), któremu Polacy zamordowali ojca, "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych – stwierdził Israel Katz.
– Jednodniowy minister spraw zagranicznych zupełnie pogrążył sytuację. Wątpię by zrobił to na własną rękę. Izrael nie jest zainteresowany piętrzeniem konfliktu z Polską i całą Grupą Wyszehradzką. Głównie chodzi o cyberwojnę, która jest problemem wspólnym. Nie muszę oczywiście tłumaczyć, że dezorientacja płynie szerokim strumieniem z Moskwy. Ten konflikt to jakieś szaleństwo izraelskiej władzy! – komentował skandaliczne wystąpienie lzraelskiego szefa MSZ.
"To się nie spina w całość"
– Wyborcy obecnego rządu Izraela pochodzą z poprzednich pokoleń z krajów arabskich. To są ludzie, którzy masowo obecnie odwiedzają Polskę. Robią zakupy, chodzą do knajp… Fajni ludzie i Europa, w której - nie ma obcokrajowców z południa. Nie sądzę, aby do tych wyborców Netanjahu apelował. To się w żaden sposób nie spina w całość – mówił Eli Babur.
– Podejrzewam, że wszystko to się rozkręca wbrew woli obu stron. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się uregulować tę sytuację. Myślę, że wspólnota interesów zwycięży w tym konflikcie. Za tym zbliżeniem między Wyszehradem a Izraelem stoi oczywiście Biały Dom. Zapewne pojawi się interwencja z tej strony – podsumował.