– Musimy mieć świadomość, że w sprawie Mariusza Kamińskiego orzekał 3-osobowy skład sędziowski. Gdyby dwóch z nich miało inne zdanie niż sędzia Łączewski, mogliby go przegłosować i wyrok byłby inny –-mówił w programie "W Punkt" Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.
Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa podjęto wczoraj decyzję o powołaniu specjalnej komisji, która zajmie się wyjaśnieniem sprawy sędziego Wojciecha Łączewskiego. W jej składzie znaleźli się Katarzyna Gonera, Janusz Drachal oraz Wiesław Johann.
– Z jednej strony mamy informację, że sędzia złożył zawiadomienie do prokuratury, że jego komputer został zhakowany i ktoś podszywał się pod jego osobę. Mamy też informację od dziennikarzy, jednak nie jest wiadome, czy to dziennikarze nie zostali w coś uwikłani. Dopóki sami nie sprawdzimy, podchodzimy do tych doniesień z dystansem – przyznał Żurek.
Gość TV Republika przyznał, że istotne jest poznanie prawdy, a więc ustalenie, czy sędzia został bezpodstawnie zaatakowany, czy też dopuścił się działalności, która nie licuje z jego urzędem.
Rzecznik KRS zapytany został także o to, czy jeśli prawdą okaże się, że sędzia chciał zaangażować się w działania polityczne przeciwko PiS, będzie miało to jakiś wpływ na wyrok, jaki wydał ws. Mariusza Kamińskiego.
– Musimy mieć świadomość, że w tej sprawie orzekał 3-osobowy skład sędziowski. Gdyby dwóch z nich miało inne zdanie niż sędzia Łączewski, mogliby go przegłosować i wyrok byłby inny – ocenił.
Przypomnijmy, że wg doniesień medialnych, Wojciech Łączewski miał oferować pomoc w opracowaniu taktyki walki z rządem PiS-u. Mężczyzna miał spotkać się z osobą podającą się za dziennikarza Tomasza Lisa, aby omówić szczegóły akcji.