Czy minister Sikorski już 10 kwietnia znał przyczynę katastrofy smoleńskiej?
Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski w rozmowie z dziennikarzami Robertem Tekieli i Joanną Lichocką, która odbyła się na portalu Twitter, stwierdził, że o uderzeniu w brzozę dowiedział się z wieży kontroli lotów w Smoleńsku.
Jednak jak zauważył poseł Antoni Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu wyjaśniającego katastrofę smoleńską: - Z dokumentacji jednoznacznie wynika, że ostatnie słowa z wieży były „odchodził na drugi, spadł”.
Radosław Sikorski jest niezwykle aktywnym użytkownikiem Twittera i to na tym portalu można natknąć się na wiele jego interesujących konwersacji. Rozmowę dotyczącą katastrofy smoleńskiej tym razem prowadził z publicystami „Gazety Polskiej” Joanną Lichocką oraz Robertem Tekieli.
Tekieli pytał szefa MZS, czy ten "miał na temat toru lotu sprawdzone informacje przed godziną 10:19 w dniu 10 kwietnia 2010?". Sikorski odpowiedział, że tak. "Wiadomość z wieży, że zahaczyli o drzewo, co uprawniało do postawienia pierwszej hipotezy, skądinąd słusznej” - odpisał. Na odpowiedź ministra zareagowała też Joanna Lichocka, która zapytała, czy przed godz. 10:19 na wieży wiedzieli, że Tu-154 zahaczył o drzewo. Jak również zauważyła publicystka: „Przecież była mgła. Nic nie było widać”.
Sprawę skomentował Antoni Macierewicz, stwierdzając, że Sikorski nie mówi prawdy. - Nie mógł tej informacji uzyskać z wieży, bo ostatnie słowa jakie stamtąd padły, brzmiały „zaczął odchodzić na drugi (krąg - przyp. red.), spadł”. Taki jest zapis rozmów, to fakt niezaprzeczalny i świadectwo, że nie było żadnej brzozy – wyjaśniał poseł. I jak dodawał: - To jest próba obciążenia ludzi z wieży, którzy są bardzo ważnymi świadkami katastrofy i uczciwie przekazali, jak do niej doszło. Że samolot odchodził na drugi krąg, i wtedy spadł. A więc nie mógł uderzyć w brzozę.
mk, niezależna.pl, fot. Ryszard Holubowicz/CC