– Kiedyś mówiono o tym, że pierwszy sekretarz partii komunistycznej to taki zegarmistrz, który jeździ po wskazówki do Moskwy, być może teraz takim zegarmistrzem jest marszałek Grodzki, który jeździ po nie do Brukseli - powiedział w rozmowie z Aleksandrem Wierzejskim w poranku Telewizji Republika europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki.
– Jestem entuzjastą przyjazdu marszałka Senatu do Brukseli, tylko chyba całkowicie inaczej pojmuję treść merytoryczną tej wizyty niż sam marszałek - mówił europoseł.
– Od stu lat Senat jest opiekunem Polaków mieszkających za granicą, więc pan marszałek powinien przyjechać do Brukseli, żeby spotkać się tutaj z Polakami - zaznaczył.
– Z nimi powinien się spotkać marszałek Grodzki, to jest jego obowiązek. Powinien przyjechać, ale nie po to, żeby spotykać się z przedstawicielem Komisji Europejskiej, bo to jest jakieś takie dziwne pokazywanie dwugłosu, a jesteśmy w roku uchwalania budżetu unijnego - podkreślił Ryszard Czarnecki.
– Pokazanie różnic może sprawić, że po stronie Komisji Europejskiej będzie tendencja, żeby Polsce dać mniejsze pieniądze - mówił rozmówca Aleksandra Wierzejskiego.
– Bo jeżeli polskie władze nie występują solidarnie, tylko pan marszałek prowadzi jakąś osobną politykę, to może to spowodować, że dostaniemy mniejsze pieniądze - zauważył.
– To jest jakiś tryb Grodzkiego, a nie tryb konstytucyjny. (...) Kiedyś mówiono o tym, że pierwszy sekretarz partii komunistycznej to taki zegarmistrz, który jeździ po wskazówki do Moskwy, być może teraz takim zegarmistrzem jest marszałek Grodzki, który jeździ po nie do Brukseli - dodał polityk.
– Tutaj konsultowanie polskiego prawodawstwa z czynnikami zewnętrznymi to prawdziwy skandal - mówił europoseł.
– Traktaty zapewniają, że kwestie systemu prawnego, jako całkowite pozostające w gestii praw państw członkowskich - powiedział Ryszard Czarnecki.