Gośćmi redaktora Tomasza Sakiewicza w pierwszej części programu „Polityczna kawa” na antenie Telewizji Republika byli: europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki oraz senator Koalicji Polskiej PSL-Kukiz’15 Jan Filip Libicki.
Rozmowa dotyczyła oczywiście wyborów prezydenckich, które pierwotnie miały odbyć się 10 maja. Po tym jak do wyborów nie doszło, niedawno pojawiła się w debacie publicznej data 28 czerwca. Według Zjednoczonej Prawicy, jest to jedyny możliwy termin, aby przeprowadzić pełny proces wyborczy. Tymczasem wśród senatorów KO i PSL pojawia się koncepcja przeprowadzenia wyborów prezydenckich po 6 sierpnia, czyli po wygaśnięciu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy.
– Zacząłbym może od konstrukcji pani profesor Łętowskiej. Wydaje mi się ona dość oryginalna. Nie jestem prawnikiem, profesorem prawa, tym niemniej uważam, że w sytuacji urzędowania marszałka Sejmu nie ma żadnej przestrzeni do tego, aby na wypadek wakatu na urzędzie prezydenckim marszałek Senatu miał sprawować obowiązki głowy państwa- ocenił senator PSL.
– Nie zgadzam się także z panem prezydentem, że w sytuacji, gdyby po 6 sierpnia nie doszło do zaprzysiężenia głowy państwa, to nie miałby kto podpisywać ustaw. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji funkcję prezydenta obejmuje marszałek Sejmu, zatem pani marszałek Witek mogłaby te ustawy podpisywać- wskazał Libicki.
– Jestem jednak głęboko przekonany, że w tym tygodniu ta ustawa z Senatu wyjdzie. Oczywiście, pojawiła się pewna wątpliwość natury konstytucyjnej. Pan premier Morawiecki nie opublikował uchwały PKW o tym, że wybory się nie odbyły, w związku z czym pani marszałek Witek nie mogła ogłosić nowego terminu w ciągu 14 dni. Teraz powstaje pytanie, czy pani marszałek może w związku z tym zaproponować wybory w dowolnym możliwym terminie, czy też jedynym rozwiązaniem jest rozpisanie wyborów po zakończeniu kadencji prezydenta- dodał.
– Dotychczas data 6 sierpnia w polskiej historii kojarzyła się z marszem Pierwszej Kadrowej Józefa Piłsudskiego, zaś w historii Warszawy z bardzo chlubnym wydarzeniem w Powstaniu Warszawskim, czyli odbiciem cmentarza kalwińskiego i ewangelickiego z rąk Niemców. Teraz natomiast ta data może zapisać się w historii hańby w Polsce.-ocenił europoseł Czarnecki.
– To, co wyprawia znacząca część opozycji, zwłaszcza główna partia opozycyjna, to wprowadzanie w Polsce pełzającej anarchii, chaosu. Dla tych ludzi nie liczy się wizerunek Polski za granicą, nie liczy się gospodarka, tylko brudne polityczne gierki-wskazał polityk Prawa i Sprawiedliwości.
– Trzeba zrobić wszystko, żeby wybory odbyły się jak najszybciej. Mam żal do Senatu i powiem też wprost – zaznaczam, że jest to moja prywatna opinia – w jakiejś mierze również do pana premiera Gowina, że wybory nie odbyły się w maju. W moim przekonaniu czas przerwać tę destabilizację naszego kraju w wykonaniu znaczącej części opozycji. Akurat tych słów nie kieruję do pana senatora Libickiego- zaznaczył.
– Trzeba powiedzieć jasno, że jeżeli opozycja zafunduje Polsce taką permanentną kampanię wyborczą, będzie to fatalne nie tylko w kwestii wizerunku naszego kraju na świecie, ale także z punktu widzenia wyzwań ekonomicznych, które stoją przed nami. Akurat dosłownie w tych dniach zapadły wstępne decyzje UE w sprawie wielkich pieniędzy dla Polski. Tylko że musi być partner do przyjęcia tych pieniędzy, dlatego rząd musi zająć się przede wszystkim gospodarką, a nie być wikłany w nieustającą kampanię wyborczą, gdzie strona rządowa gra w szachy, a opozycja – w cymbergaja- powiedział Czarnecki.
– To zbieranie podpisów, pan Trzaskowski, który de facto pochwala „entuzjazm” tych ludzi, to łamanie prawa w biały dzień. Tak samo jak wcześniej bardzo instrumentalnie opozycja traktowała Konstytucję, mając ją na ustach, a tak naprawdę wykręcając tej Konstytucji ręce- dodał.
– Wybory powinny odbyć się w końcu czerwca. Opozycja nie powinna grać terminem wyborów, bo w tym momencie gra państwem polskim w sposób cyniczny- podsumował europoseł PiS.
