To będzie prawdziwe trzęsienie ziemi. W środę "Gazeta Polska" opublikuje nieznane dotąd protokoły z rosyjskiego śledztwa, stanowiące niepodważalny dowód gigantycznego fałszerstwa. 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku Rosjanie znaleźli nieuszkodzone rejestratory lotu polskiego tupolewa, zabrano z miejsca tragedii. Kilka godzin później, pojawiły się identycznie wyglądające skrzynki – tyle, że z poważnymi uszkodzeniami.
„Gazeta Polska” dotarła do wyjątkowych dokumentów. Chodzi o protokoły oględzin miejsca katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r.
Dokumenty te sporządzone zostały przez funkcjonariuszy rosyjskich i znalazły się w aktach rosyjskiego oraz polskiego śledztwa.
Wynika z nich, że rejestrator pokładowy MSRP-64M-6 (zapisujący dane parametrów lotu) został na miejscu katastrofy znaleziony dwa razy. Najpierw w godzinach popołudniowych, potem wieczorem.