– Problem jest w tym, na ile Zachód pozwoli złamać Putinowi procedury. To jest test dla Zachodu, na co Putin może sobie jeszcze pozwolić – mówił w studio Telewizji Republika Adam Borowski. W ten sposób honorowy konsul Czeczeńskiej Republik Iczkerii ocenił rosyjski „konwój humanitarny” zmierzający na Ukrainę.
– Wojna na Ukrainie jest wojną tak naprawdę otwartą. Nawet największy przyjaciel Putina już nie wątpi, że Rosja jest tam zaangażowana militarnie – mówił na antenie Telewizji Republika Wojciech Lorenz, analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego. Ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych podkreślał, że „znaczącą eskalacją konfliktu byłoby to, że pod przykrywką pomocy humanitarnej Rosja znów wspomogłaby separatystów”.
Ekspert oceniał również konflikt rosyjsko-ukraiński w kontekście bezpieczeństwa Polski. – Wszystko, co dzieje się od miesięcy na Ukrainie drastycznie obniża bezpieczeństwo Polski. Polska stara się więc poprawić swoją zdolność do odstraszania potencjalnego agresora – stwierdził Lorenz. Uzupełniał, że ważnymi filarami bezpieczeństwa naszego kraju są przede wszystkim NATO, UE i bilateralne stosunki z USA. – Chodzi o to, aby nie pozostać samemu i nie machać zbyt agresywnie szabelką – ocenił analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego.
Sam „konwój humanitarny” był też tematem kolejnej dyskusji w studio Telewizji Republika. Zdaniem Adama Borowskiego dzięki konwojowi „z jednej strony Putin przemawia do swojego społeczeństwa mówiąc: „Zobaczcie, niesiemy pomoc”, a z drugiej testuje zachód, bowiem przepuszczenie takiego konwoju wymaga specjalnych procedur”. – Nie wiadomo, którędy ten konwój na Ukrainę wjedzie. Problem jest w tym, na ile Zachód pozwoli złamać Putinowi procedury. To jest test dla Zachodu, na co Putin może sobie jeszcze pozwolić – ocenił honorowy konsul Czeczeńskiej Republiki Iczkerii.
Natomiast zdaniem dziennikarza Dziennika Gazety Prawnej Michała Potockiego „konwój humanitarny „to taktyka zastraszania Rosji, którą Kreml stosuje od dawna”. – Ten strach Ukraińcom w końcu minął, więc Rosjanie przetworzyli tę taktykę. Tym razem jest to „konwój humanitarny” – podkreślał.
– Prędzej czy później Rosjanie wejdą na Ukrainę. Wymyślą prowokację, którą będą łatwo usprawiedliwiać. Jeśli Zachód pozostawi Ukrainę samą, Rosjanie będą mieli wolną rękę – ocenił Adam Borowski.
– Jeśli Putin chciał wprowadzić regularne wojsko na Ukrainę wschodnią, powinien to zrobić w marcu, kiedy Ukrainą miała pod bronią mniej żołnierzy. Dziś interwencja będzie dla Rosji dużo większym problemem – podsumował Michał Potocki z „DGP”.