Od kilkunastu dni przemieszczam się po linii frontu, teraz jestem pod Donieckiem. Trudno w tym miejscu mówić o Świętach i przygotowaniach do nich, tu nie milkną strzały, ludzie ciągle walczą – relacjonował dla Telewizji Republika Paweł Bobołowicz korespondent Radia Wnet.
– Dosłownie kilkanaście minut temu w pobliżu mojego schronu słychać było pociski z moździerzy, strzały z pistoletów maszynowych – mówił.
Zaznaczył, że szczególnie trudna sytuacja ma miejsce w nocy, kiedy strzały praktycznie nie cichną. Przypomniał także, że na Ukrainie Święta Bożego Narodzenia obchodzone są później, niż u nas.
– Na Ukrainie święta zaczynają się za kilkanaście dni, 6 stycznia, niektórzy żołnierze z batalionu Ajdar wybierają się do domu – informował.
Uspokajał również, że w rejonie Doniecka nie można mówić o katastrofie humanitarnej, ponieważ dostęp do żywności i pomocy humanitarnej nie jest ograniczony. – Po stronie ukraińskiej jest w miarę normalnie – podkreślał, informując jednocześnie, że po stronie separatystów sytuacja wygląda nieco gorzej.
Zaznaczył również, że posłanka Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Gosiewska przyjechała na pierwszą linię frontu, żeby wesprzeć członków batalionu Ajdar, walczących w Donbasie przeciwko separatystom z Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.