– Jeśli Polacy są w stanie nad czymś się zgodzić, to pierwszym elementem jest wspólna symbolika. Wydaje mi się, że to się dzieje. Ludzie przestali się wstydzić i orła i flagi i wszystkiego – powiedział w TV Republika reżyser Tomasz Bagiński.
Według Bagińskiego sytuacja, w której tematyka dotycząca Polski nie jest poruszana w hollywoodzkich filmach wynika z tego, że nie pojawił się do tej pory producent, który miałby wizję i umiał "ją przepchnąć przez system”.
– System jest bezwzględny. Nie zdziwiłbym się, gdyby były projekt. To dosyć brutalna walka w dżungli. Żeby powstał jeden projekt, to 20 musi umrzeć. Widzę to od wewnątrz, pierwsza rzecz, której się nauczyłem, to umiejętność zarzynania swoich własnych projektów – powiedział.
Reżyser jest również zdania, że w systemie hollywoodzkim nie mamy silnej grupy ludzi, ale to się może zmienić. Zdaniem Bagińskiego mamy bardzo dobre ekipy filmowe, ale brakuje nam jednak producentów z wizją, którzy potrafiliby obronić projekt.
Bagiński odniósł się także do zapowiedzi ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego, który powiedział, że rząd planuje ogłosić konkurs na wielki film patriotyczny. Zdaniem reżysera takie podejście jest niewłaściwe.
– Nikomu nie udaje się zaplanowany sukces. Obsada, nazwiska nie wystarczą (…) generalnie zakłada się, że ileś filmów zrobi klapę, ileś na zero, ale dwa na 10, czy 15 zarobi na wszystkie inne. Tego typu produkcja narodowa byłaby dobra, gdyby nas było stać na 15, a nie dwa filmy. Może przy kilku zejdzie się świetny materiał, obsada i reżyser i mamy szansę na hit. Jeżeli od razu założymy, że przy pierwszym strzale się uda, to możemy od razu wziąć pieniądze i palić w kominku, bo to taki sam efekt – powiedział.