Sztandarowe osiągnięcie Lewicy, jednego z koalicjantów rządu 13 grudnia, czyli projekt ustawy o związkach partnerskich, wzbudza olbrzymie emocje w samej koalicji. Zwłaszcza krytycznie podchodzi do niego Polskie Stronnictwo Ludowe, które ma problem z faktem, że lewicowy projekt przedstawiono jako inicjatywę rządową. A z nimi nikt specjalnie go nie konsultował, bo pracują nad własnym projektem. Pojawiło się więc sporo zarzutów o lekceważenie koalicjanta.
Nie mogła w tej sprawie nie zabrać głosu europosłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus, która znana jest z ostrego języka i niekonwencjonalnych zachowań, co doprowadziło ją nawet kilka lat temu przed oblicze sądu.
Sytuacja miała miejsce w październiku 2020 r. w czasie trwających w kraju tzw. czarnych protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej. Joanna Scheuring-Wielgus wraz mężem wtargnęli do kościoła św. Jakuba w Toruniu. W świątyni w tym czasie odprawiana była Msza Święta. Posłanka i jej mąż trzymali transparenty wyrażające aprobatę dla prawa zezwalającego na aborcję.
Sprawą zajęła się prokuratura. Prokurator oskarżył posłankę o złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu kultu religijnego oraz o obrazę uczuć religijnych. Waleczna "lwica lewicy" jak łatwo się domyślić, komentując sprawę, oceniła, "że to są represje prokuratorskie i represje Zbigniewa Ziobry w stosunku do mojej osoby".
Teraz europosłanka Lewicy aktywnie zaangażowana jest w forsowanie ustawy i bezkompromisowo traktuje wszystkich jej przeciwników. Podczas rozmowy w Polskim Radio brutalnie zaatakowała też koalicjantów.
"Myślę, że pod koniec roku projekt ustawy o związkach partnerskich pojawi się już w Sejmie. PSL cały czas mocno nogami jest w średniowieczu. Polki i Polacy jasno mówią, że chcą liberalizacji prawa aborcyjnego, dekryminalizacji aborcji. Ja nie wiem dlaczego PSL nie chce się nad tym pochylić" - stwierdziła.
Scheuring-Wielgus nie jest jedyną prominentną reprezentantką Lewicy, która otwarcie krytykuje PSL. W jej ślady poszła też szefowa sejmowego klubu Lewicy Anna-Maria Żukowska. W rozmowie z Rzeczpospolitą zakwestionowała prawdomówność działaczy ludowców.
"Nie wierzę, że wyborcy PSL naciskają na polityków tej partii, dzwonią do ich biur, żeby wprowadzili koniecznie autorski projekt ustawy o związkach partnerskich. Tym bardziej, że badania pokazują, że elektorat PSL tak naprawdę jest na tę sprawę obojętny. To nie są już jakieś ogniste spory z lat 90." -powiedziała w rozmowie z "Rz".
Czarzasty dolewa oliwy do ognia
Mocno dostało się również przedstawicielom PSL od marszałka Sejmu i jednego z liderów Nowej Lewicy, Włodzimierza Czarzastego. W programie "Tłit" Wirtualnej Polski nie gryzł się w język i otwarcie zaatakował ludowców.
"To są gry i zabawy towarzyskie, które niczego nie wnoszą. Jeśli dla was problemem jest to, że osoba wchodząca w związek partnerski z inną osobą nie miały prawy do radości w urzędzie stanu cywilnego, czyli wypicia po kieliszku szampana, to was chyba porąbało. To jest, do diabła, projekt rządowy. Nie ma co kłamstwami, dwuznacznościami robić ludziom źle. Wy się zastanówcie chłopaki, jak robić ludziom dobrze. Po to jesteście w polityce, by ludziom pomagać, a nie zakazywać im uśmiechu" - stanowczo stwierdził Czarzasty.
Jak więc widać w koalicji 13 grudnia nie dzieje się najlepiej, bo to już kolejna rysa na wizerunku. Co dalej z ustawą, zobaczymy. Teraz jest czas na konsultacje społeczne i międzyresortowe dotyczące projektu, które mają trwać 30 dni. To czas na zgłaszanie uwag i propozycji zmian, które mogą wpłynąć na ostateczny kształt ustawy.
Źródło: Rzeczpospolita, Wirtualna Polska, PR