Rolnicy pozostawieni zostali sami sobie, państwo będzie im pomagało - mówił w czwartek w Sejmie minister Jan Krzysztof Ardanowski odpowiadając na zarzuty posłów opozycji w sprawie udzielenia gwarancji spółce "Eskimos" na skup jabłek.
Czwartkowe posiedzenie komisji rolnictwa zostało zwołane na wniosek posłów PO-KO i poświęcone było m.in. pomocy finansowej udzielonej w formie gwarancji przez podległy ministerstwu rolnictwa Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) dla spółki "Eskimos" i spółdzielni mleczarskiej Bielmlek.
Uzasadniając ten wniosek, posłanka Dorota Niedziela (KO PO) podkreśliła, że "interwencja" rządowa miała "złamać zmowę cenową". Na jesieni 2018 r. resort zapowiedział "zdjęcie" z rynku 500 tys. ton jabłek po cenie 25 groszy za kg (zakłady przetwórcze proponowały sadownikom 10 gr za kg jabłek). Do tego celu wybrano bez przetargu firmę Eskimos, która - jak mówiła Niedziela - nigdy nie zajmowała się skupem i przerobem jabłek. Spółka potrzebowała rządowych gwarancji na zaciągnięcie 100 mln zł kredytu na skup w Banku Ochrony Środowiska. Gwarancji - bez zabezpieczenia ze strony spółki Eskimos - udzielił KOWR.
Niedziela zauważyła, że na pytania posłów opozycji minister odpowiadał, iż gwarancja ta "nie stanowi żadnego ryzyka dla Skarbu Państwa, a całe ryzyko biznesowe związane z prowadzoną działalnością pozostaje po stronie firmy". "Okazało się, że już w styczniu br. z tytułu pomocy dla Eskimosa Skarb Państwa wypłacił już ponad 100 mln zł" - zaznaczył Niedziela.
Posłanka KO PO poinformowała, że 20 lutego 2019 r. klub PO złożył do Centralnego Biura Antykorupcyjnego wniosek o przeprowadzenie czynności sprawdzających dot. skupu jabłek. Jak mówiła, okazało się wtedy, że CBA już od stycznia 2019 r. prowadzi takie czynności. Dodała, że działania CBA mają zakończyć się w końcu lutego br. CBA poinformowała także, że skierowała do prokuratury okręgowej w Warszawie "zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa".
W styczniu - jak mówiła Niedziela - KOWR poinformował, że przekazał 100 mln 820 tys. zł do BOŚ z tytułu gwarancji. Ponadto KOWR w ramach zastawu przejął na własność od spółki Eskimos przecier jabłkowy, sok, destylat, przecier jabłkowy, i alkohol etylowy.
Minister odpowiadając na zarzuty sformułowane we wniosku stwierdził, że uruchomienie mechanizmu pomocy dla rolników "jest sprawą skomplikowaną, bo zastaliśmy stan prawny, który de facto uniemożliwia udzielenie ze strony państwa pomocy rolnikom".
Wyjaśnił, że w 2018 roku wystąpił wyjątkowy urodzaj jabłek i sadownicy mieli kłopoty z zagospodarowaniem jabłek tzw. przemysłowych. Przetwórcy wówczas zaproponowali ich skup, ale po niezwykle niskiej cenie - 10 groszy za kg. Sadownicy zwrócili się więc do ministerstwa z prośbą o pomoc. "Rozproszeni sadownicy, nie do końca ze sobą współpracujący, stanęli przed dyktatem kilku wielkich firm, które miały "poukładany" rynek" - tłumaczył Ardanowski.
Jak zauważył, w UE nie ma pojęcia "interwencja rynkowa" poza nielicznymi przykładami np. w przypadku znacznego spadku cen zbóż czy mleka w proszku. "Państwo więc nie może pomagać, jedyne co można czynić to znaleźć firmę, która zgodzi się na skup jabłek w ramach normalnej działalności gospodarczej, przetworzyć produkt i jego sprzedać w ramach swojego rachunku ekonomicznego.
"Trudno jest znaleźć takie firmy na rynku +poukładanym+" - powiedział. Dodał, że spółka giełdowa "Eskimos" nie była mu znana.
Spółka podjęła się skupu w takiej ilości owoców aby ustabilizować rynek. Okazało się, że wystarczyło "zdjąć z rynku" ok. 5 proc. i ceny wzrosły nie tylko 25 groszy/kg - czego oczekiwali rolnicy, ale nawet do 35-40 gr/kg - tłumaczył. Zdaniem Ardanowskiego, mechanizm zadziałał, cena wzrosła, a rolnicy otrzymali pieniądze.
"Toczy się walka o to, by kolejny minister nie ważył się takiego mechanizmu zastosować, bo narusza interesy firm i stąd ta dyskusja" - ocenił.
"Wiem o różnych postępowaniach, nawet cieszę się, że one się toczą, bo mechanizm musi być poprawiany, by kolejni ministrowie podejmowali swoje decyzje zgodnie z prawem. Dlatego poleciłem przygotować procedury, których nie było w 2018 r., w jaki sposób KOWR, mógł udzielać takiej pomocy" - zapowiedział Ardanowski.
Głos zabrał członek zarządu spółki "Eskimos" Leszek Słaboński, który wyjaśnił, że firma działa na rynku rolnym od ponad dwudziestu lat skupując warzywa i owoce. Potwierdził, że KOWR przejęła od firmy wyprodukowane towary, bo miał takie prawo, ale dlaczego to zrobił - "Eskimos" tego nie wie. Poinformował, że zgodnie z wyceną robioną przez różne instytucje wartość tego towaru kształtuje się w granicach 70-200 mln zł, w zależności od metody wyceny.
Zapewnił, że firma prowadziła skup "dla pieniędzy". "Podjęliśmy ryzyko współpracy z instytucjami państwowymi i ponieśliśmy tego konsekwencję (...) ja już więcej takich transakcji robić nie będę" - zapowiedział Słaboński.