"Uważam, że ustawa o IPN była i jest potrzebna, natomiast w Senacie skrytykowałam jej timing, który według mnie nie był najszczęśliwszy" – mówiła senator Anna Maria Anders w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy".
Córka gen. Andersa zapytana, dlaczego głosowała za ustawą mimo obiekcji, odpowiedziała: "Głosowałam za, bo nie kwestionuję konieczności pojawienia się tego rodzaju przepisów w polskim porządku prawnym. Jest polską racją stanu korygować kłamstwa historyczne. My absolutnie potrzebujemy takich narzędzi. W tym sensie całkowicie zgadzam się z autorami ustawy”.
Padło również pytanie o ewentualnych niewiadomych, którzy "nie stanęliby na wysokości zdania". " Nie chcę wskazywać nikogo palcem, ponieważ nie uczestniczyłam w pracach legislacyjnych. Zresztą nie chodzi o to, żeby wskazywać jakichś winnych, bo to nie posuwa nas ani trochę do przodu" – odpowiedziała.
"Myślę, że istotne jest, aby w przyszłości identyfikować wrażliwe ustawy z większym wyprzedzeniem i odbywać szerokie konsultacje międzyresortowe. Jeszcze przed głosowaniem w Sejmie, oczywiście z uwzględnieniem Pałacu Prezydenckiego i Kancelarii Premiera” – oceniła Anders.
"Tak brzemiennych w skutkach przepisów nie powinno się puszczać w przyspieszonym tempie legislacyjnym. Teraz musimy bardzo dużo rozmawiać z naszymi partnerami i prezentować im nasz punkt widzenia w tej sprawie” – podkreśliła.
Anna Maria Anders wspomniała również o spotkaniu z senatorem Johnem McCainem, który swego czasu podpisał "list o stanie demokracji w Polsce". " Stwierdził, że nie do końca ma ogląd tego, co się dzieje w Polsce, ale zewsząd słyszy negatywne opinie, dlatego wyraził swój sprzeciw. Kiedy spotkaliśmy się następnym razem, rozmowa wyglądała już zupełnie inaczej” – powiedziała.