Gdybym wyłudził jakiekolwiek środki miałbym prokuraturę na karku. To jest nakręcona medialnie nagonka. Nie dziwie się temu, bo mówiłem głośno niewygodne rzeczy o rozliczeniu starych układów, o tym, kim naprawdę jest Tusk, że będzie trzeba rozliczać poprzednie ekipy i ich afery. Dostałem mnóstwo sygnałów już kilka miesięcy temu, żebym na siebie uważał - powiedział w "Wolnych głosach po południu" poseł Kukiz\'15, Adam Andruszkiewicz.
Pierwsza część rozmowy Marcina Bąka z Adamem Andruszkiewiczem dotyczyła tekstu, który ukazał się na łamach "Super Expressu", gdzie pisano o pobieraniu ryczałtu na paliwo w wysokości 40 tys. złotych w 2016 r. przez posła Andruszkiewicza, mimo że "porusza się on pociągami". Poseł od razu uciął spekulacje, mówiąc, że ma umowę na użyczenie samochodu i zwroty za paliwo przysługują mu w ramach ryczałtu za prowadzenie biura poselskiego.
- Pieniądze są wydawane odpowiednio, zgodnie z prawem i każdy aktywny poseł powinien je pożytkować, jeżdżąc na spotkania z elektoratem. Akcja nagonki na mnie jest zaplanowana z góry, docieram właśnie do planów, kto może za tym stać, dochodzą do mnie sygnały do osób ze środowiska - powiedział Adam Andruszkiewicz. - W kwestii kosztów transportu jestem przekonany, że jestem daleko w tyle za krytykantami, takimi jak poseł Budka, który 100 tys. wydali rocznie i były to wydatki zgodnie z prawem. Na nich nie ma nagonki w mediach - dodał.
- Dziś ta sama gazeta ["Super Express" - red.] zainteresowała się moimi fakturami i napisano, że „poseł Andruszkiewicz wydoił fortunę na noclegi”, a w treści napisano że wydałem 5000 zł przez cały rok na hotele całkiem legalnie. Każdemu posłowi przysługuje 8000 zł rocznie na hotele, ja nie wydałem całej kwoty, a nie brakuje posłów, którzy wydali i o nich nikt nie pisze, że „wydoili kasę” - stwierdził poseł Kukiz'15.
- Kwestie wydatków zawarte są w ustawie, regulaminach Sejmu, jesteśmy kontrolowani przez Kancelarię Sejmu i gdybym wyłudził jakiekolwiek środki miałbym prokuraturę na karku. To jest nakręcona medialnie nagonka. Nie dziwie się temu, bo mówiłem głośno niewygodne rzeczy o rozliczeniu starych układów, o tym, kim naprawdę jest Tusk, że będzie trzeba rozliczać poprzednie ekipy i ich afery. Dostałem mnóstwo sygnałów już kilka miesięcy temu, żebym na siebie uważał, za sposób, w jaki mówię o ludziach z układów. Ci ludzie są niebezpieczni i działają, by takich ludzi, którzy mówią o pewnych rzeczach głośni, zniszczyć. Przedstawiają ich w negatywny sposób, by utracili wiarygodność - wyjaśnia parlamentarzysta.
- Dzisiaj zrobiliśmy pewien zabieg – wykonaliśmy telefon do osoby, która naszym zdaniem realizuje to zlecenie, z małą prowokacją, że są na mnie dokumenty i - rybka połknęła haczyk. To pokazuje, że ewidentnie jest to działanie zmierzające do osłabienia mojego przekazu o rozliczeniu poprzednich ekip - powiedział. - Każdego można zohydzić, pisać, że „wydoił fortunę”. Ja jeżdżę po całej Polsce na spotkania z Polakami. Są tacy posłowie, którzy nie robią nic i o nich nikt nie piszę. Wystąpiłem z żądaniem ujawnienia informacji publicznej o wydatkach wszystkich posłów i gdy już ją otrzymam, pokaże to zestawienie i zapytam dziennikarzy, dlaczego nie zainteresowali się innymi posłami - zapowiedział poseł Andruszkiewicz.