W ciągu swojej kadencji dał się poznać z bardzo wyraźnego ideologicznego zaangażowania. Wspierał ruchy LGBTQ, a także, co kłóciło się z misją przypisaną jego stanowisku, ale i ze zwykłą przyzwoitością obywatela innego państwa, angażował wyraźnie po jednej stronie sporu politycznego w Polsce. Ambasador Mark Brzezinski nigdy nie darował sobie wystąpień w obronie niedawnej opozycji, a obecnej koalicji 13 grudnia, krytykując także (pośrednio, albo i wprost) rządy Zjednoczonej Prawicy - a to z "powodu" "prześladowań mniejszości seksualnych", a to występując w obronie "wolności słowa", która dla tego dyplomaty miała i ma najwyraźniej trzy litery - TVN. Gdy siły, które popierał doszły w Polsce do władzy, i zaczęły rzeczywiście ograniczać wolności obywatelskie, dokonując m. in. najazdu na media publiczne, pan ambasador nabrał wody w usta. Teraz łzawo się żegna, dziękując... zaprzyjaźnionej stacji z ulicy Wiertniczej.
Ambasador USA, czy może raczej, jak bardzo trafnie zdefiniował go Rafał Ziemkiewicz, "ambasador Demokratów", kończy powoli swoją misję w Polsce. Jej finał to 20 stycznia, gdy rządy w Stanach Zjednoczonych obejmie administracja prezydenta Donalda Trumpa. Angażujący się konsekwentnie po stronie nie tyle swojego państwa, co określonej partii, dyplomata, zdobył się na koniec (no cóż, taki mamy klimat) na zdawkowe słowa uznania wobec głowy swojego (!) państwa.
"Donald Trump wykazywał się dotąd dbałością o stosunki polsko-amerykańskie", powiedział PAP Brzezinski. "Relacje obu krajów nigdy nie były silniejsze, nigdy nie robiliśmy razem więcej", dodał. Podczas konferencji prasowej dyplomata wydawał się mocno zdenerwowany. Dziękował też zaprzyjaźnionej stacji z Wiertniczej.
„Chcę podziękować TVN, wielkiej firmie TVN za zadawanie (...) bardzo ważnych pytań” – powiedział Brzezinski.
Wcześniej, jeszcze przed wyborami, pan dyplomata był jeszcze bardziej wymowny.
"Nie możemy i nie będziemy siedzieć cicho, gdy TVN i jakiekolwiek inne niezależne media są ofiarami kampanii nacisków, dwuznaczności czy politycznie motywowanych zagrożeń. Czujność jest wymagana, aby chronić te filary wolnego społeczeństwa"- powiedział w trakcie konferencji poświęconej wolności mediów. O szykanowaniu Republiki pan ambasador nawet się nie zająknął.
Hołd złożony przez dyplomatę stacji, która systematycznie zwalczała Trumpa, jest bardzo znamienny i świadczący o rzeczywistym stosunku Brzezinskiego do nowych władz jego państwa. Dyplomata dał temu niejednokrotnie wyraz na urzędowym profilu społecznościowym ambasadora USA, m. in. bagatelizując zamach do jakiego doszło na Trumpa na początku kampanii kandydata Republikanów.
O tym wszystkim, a także szeregu innych "wyskokach" dyplomaty pamiętają jednak internauci, którzy przypominając je, złożyli także Markowi Brzezinskiemu odpowiednie gratulacje w związku z wstąpieniem na "nową drogę życia".
"Trzeba zawczasu się spakować, Donald Tramp tęczowych ambasadorów nie potrzebuje", napisała grazyna grazka; "Jak już Pan się spakuje i będzie opuszczał placówkę to niech Pan zabierze ze sobą tych wszystkich "celebrytów" i tych, z którymi się Pan fotografował i których Pan wspierał w demolowaniu demokracji i łamaniu Konstytucji w Polsce", skomentowała Danuta, a Jowita zauważyła: "Ekscelencjo życzę Panu spokojnej podróży powrotnej do USA. Nigdy nie myślałam, że będę tęsknić za Panią Mosbacher a okazuje się, w co trudno uwierzyć, że ona była milion razy lepsza niż Pan"; "Hej, panie Mark Brzezinski! Czy już się Pan spakował? Gdy zostanie ogłoszone zwycięstwo Trumpa, a więc i podzwonne dla obecnego ambasadora, tak niegodnie wtrącającego się w polską politykę po jednej ze stron, deklaruję DOSTARCZENIE do ambasady WALIZKI, by panu ambasadorowi było szybciej i łatwiej się spakować", napisał dziennikarz Jakub Maciejewski; "Brzeziński niczym Tusk z Sikorskim i Giertychem jest już Trumpowcem Cenckiewicz", podsumował wygibasy Brzezinskiego prof. Sławomir Cenckiewicz, a LukaBlack życzył: "Powodzenia w propagowaniu Pańskich wartości w Arabii. Tam zapewne wyjaśni Pan lokalnej ludności, na czym polega 96 płci, równość, praworządność i prawa człowieka".
Źródło: x.com/Ambasada USA, PAP, fronda.pl, wpolityce.pl, Republika