Francuska policja zatrzymała cztery osoby w operacji wymierzonej w siatki dżihadystyczne. W podobnej akcji w Belgii służby aresztowały trzy osoby podejrzane o przynależność do radykalnych grup muzułmańskich.
Dwie z czterech zatrzymanych na południu Francji osób wróciły z Syrii – poinformowały agencję Reutera anonimowe źródła policyjne. Aresztowań dokonano w mieście Lunel, gdy pojawiły się doniesienia, że 10 mieszkańców chciało wyjechać do Syrii, aby walczyć po stronie islamistów. Służby bezpieczeństwa postanowiły wtedy zbadać sprawę.
Podobną operację przeprowadzono na zachodzie Belgii, gdzie w mieście Kortrijk zatrzymano trzy osoby, w których mieszkaniach odnaleziono broń - podała lokalna prokuratura. Zanim doszło do aresztowania, śledczy badali, czy te trzy osoby miały powiązania z grupami islamistycznymi.
Policja we Francji i Belgii została postawiona w stan gotowości po atakach islamistów na francuski tygodnik satyryczny publikujący karykatury odbierane przez wielu jako ataki na religie, w tym islam. Masakry w redakcji "Charlie Hebdo" w Paryżu, w której zginęło 12 osób, dokonali 7 stycznia dwaj francuscy dżihadyści, którzy potwierdzili, że są członkami Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego (AQAP), odgałęzienia Al-Kaidy w Jemenie. 9 stycznia cztery osoby zostały zabite w koszernym supermarkecie we francuskiej stolicy przez dżihadystę, który mówił, że jest członkiem dżihadystycznego ugrupowania Państwa Islamskiego.
W styczniu belgijska policja, podczas operacji antyterrorystycznej, zastrzeliła dwóch uzbrojonych mężczyzn na wschodzie kraju w miejscowości Verviers. Służby podkreśliły, że walczyli oni po stronie dżihadystów w Syrii. Władze Belgii szacują, że około 350 osób opuściło kraj, aby walczyć po stronie Państwa Islamskiego, które w zeszłym roku na podbitych w Iraku i Syrii terytoriach utworzyło kalifat.
Europejskie służby specjalne obawiają się, że obywatele, którzy wyjechali w region konfliktu będą po powrocie stanowili zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.