Na 3 marca 2015 roku warszawski sąd rejonowy wyznaczył termin rozpoczęcia procesu generałów SB Władysława Ciastonia i Józefa Sasina oskarżonych przez IPN o bezprawne powołanie w stanie wojennym opozycjonistów na ćwiczenia wojskowe.
W poniedziałek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odbyło się posiedzenie organizacyjne przed rozpoczęciem tego procesu. Wiadomo, że sprawa może toczyć się przez wiele miesięcy. Sąd będzie musiał wysłuchać m.in. ponad 220 pokrzywdzonych.
Sędzia Robert Bełczącki wyznaczył w poniedziałek łącznie 37 terminów rozpraw – od 3 marca 2015 r. do 29 stycznia 2016 r. Na pierwszym z tych terminów odczytany ma zostać akt oskarżenia oraz wysłuchane wyjaśnienia obu oskarżonych.
– Mój klient złoży krótkie wyjaśnienia oraz oświadczenie, zapewne nie zajmie to więcej niż godzinę – zapowiedział broniący Ciastonia mec. Andrzej Różyk. Z kolei obrońca Sasina, mec. Jarosław Baniuk, zapowiedział, że jego klient będzie składał wyjaśnienia przez mniej więcej cztery godziny.
Proces obu generałów miał ruszyć w pierwszej połowie czerwca. Wówczas jednak mokotowski sąd wskazał, że "zdecydowana większość świadków w tej sprawie zamieszkuje z dala od warszawskiego sądu". Dlatego zawnioskował o przekazanie sprawy do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ.
W połowie lipca warszawski sąd okręgowy nie uwzględnił tego wniosku. SO podkreślił wówczas, że niezwłocznie trzeba przystąpić do rozpoznawania tej sprawy na procesie, a ewentualne przeniesienie do Gdańska jeszcze bardziej wydłużyłoby oczekiwanie na jej początek.
Pion śledczy IPN prowadził postępowanie w sprawie od 2008 r., wszczął je po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych. IPN wskazuje, że rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do pozbawienia wolności 304 działaczy opozycji (część z nich już nie żyje), co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem.
Na przełomie 1982-83 powołani na ćwiczenia spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; dostali stare buty i mundury; zlecano im też różne - najczęściej nieprzydatne – zadania, jak np. kopanie rowów. Według IPN warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych. W śledztwie oskarżeni nie przyznali się do winy.
90-letni Ciastoń (b. szef SB) w latach 90. został oskarżony o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki przez oficerów SB w 1984 r. Z braku wystarczających dowodów winy był dwa razy uniewinniany przez warszawski sąd - w 1994 i 2002 r. 80-letni Sasin był m.in. szefem departamentu MSW, który zajmował się "ochroną gospodarki".
Akt oskarżenia w sprawie trafił w marcu 2012 r. pierwotnie do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Oskarżony został też gen. Florian Siwicki (b. szef Sztabu Generalnego WP z lat 80.).
W listopadzie 2012 r. WSO uznał, że Siwicki jest zbyt chory, aby mógł być sądzony w tej sprawie i wyłączył go z procesu. Siwicki zmarł w marcu 2013 r. Sprawa potem trafiła do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, bo dwaj pozostali oskarżeni nie byli generałami wojska, lecz cywilnych służb specjalnych i jako tacy nie podlegają sądom wojskowym.
W marcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie odmówił przekazania sprawy sądowi okręgowemu, o co wystąpił sąd rejonowy, powołując się "na szczególną wagę i zawiłość sprawy".
Proces miał ruszyć już latem zeszłego roku. W sierpniu 2013 r., na wniosek obrony, sąd rejonowy umorzył sprawę, gdyż uznał, że czyn Ciastonia i Sasina był według przepisów z 1969 r. przestępstwem przeciw działalności instytucji państwowych i społecznych i z tego powodu sprawa przedawniła się jeszcze w 1993 r. W lutym sąd okręgowy uchylił decyzję o umorzeniu. Wskazał, że możliwe jest zakwalifikowanie czynu zarzucanego oskarżonym jako zbrodni komunistycznej, a przedawnienie nastąpi 1 sierpnia 2020 r.