"Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW, jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie", ocenił po dosadnie po dzisiejszej publikacji "Gazety Polskiej Codziennie" na temat niebezpiecznych związków gen. Jarosława Stróżyka stojącego na czele rządowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich.
Dziś na łamach "Codziennej" czytamy o powiązaniach obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka z rosyjskim rektorem-putinistą oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia ściśle współpracuje z Rosją i Białorusią.
Zobacz: Niebezpieczne związki Jarosława Stróżyka. Cenckiewicz, Kozłowski i Rachoń ujawniają SZOKUJĄCE fakty!
"Schowali się, ale nie zniknęli"
Do tychże ustaleń odniósł się dziś w programie Przyjaciele Republiki Marcin Ociepa, poseł PiS, b. wiceszef resortu obrony narodowej.
Rosjanie wychowują swoich agentów wpływu. Czyli ludzi, którzy mówią niby po polsku, ale także naprawdę sącząc rosyjską propagandę, także u nas w Polsce. Słyszeliśmy to wielokrotnie. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę już te osoby się trochę schowały, przynajmniej ze swoją retoryką, ale one nie zniknęły
- wskazał polityk.
Ociepa wypomniał Stróżykowi, skąd tak naprawdę się wywodzi.
"Jest byłym generałem WSI, ci ludzie ciągle są wśród nas"
- dodał.
Ci, którzy od roku 2008 nie widzieli, że Rosja jest krajem próbującym odtworzyć swoją imperialną przeszłość – atak na Gruzję, na Ukrainę. To są ludzie, którzy albo byli naiwni, albo byli użytecznymi narzędziami w rękach Kremla. To się gdzieś tam na końcu zawsze spina. Widać, że zaplecze Platformy Obywatelskiej w postaci gen. Stróżyka nie zawodzi, bo cały czas wraca do rosyjskiej propagandy"
– podkreślił.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.