Co łączy obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka z rosyjskim rektorem-putinistą oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia ściśle współpracuje z Rosją i Białorusią? Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW, jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie.
Kiedy w grudniu 2023 r. gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk zasiadł w fotelu szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i po latach politycznego zaangażowania zaczął udawać apolitycznego żołnierza Wojska Polskiego… pytał podobno, czy w przeszłości polskie służby specjalne – w tym SKW – w jakikolwiek sposób zainteresowały się Uniwersytetem w Siedlcach. Miał żądać konkretnej wiedzy i dokumentów, licząc zapewne na to, że przez fakt związku wielu byłych wojskowych, oficerów służb specjalnych, a nawet żołnierzy służby czynnej i funkcjonariuszy z Uniwersytetem w Siedlcach, pozna wiedzę kontrwywiadowczą o tej uczelni.
Jego znajomi opowiadali nam później, że wiąże się z tym jakiś niepokój Stróżyka, co tłumaczono na ogół jakością jego doktoratu („Współczesna międzynarodowa współpraca wywiadowcza”), który obronił 13 lutego 2019 r. w Instytucie Nauk o Bezpieczeństwie na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu w Siedlcach pod kierunkiem swojego dobrego znajomego z Wojskowych Służb Informacyjnych prof. płk. Mirosława Minkiny, co ciekawe, obecnie rektora Uniwersytetu w Siedlcach (od 2020 r.).
Znamy doktorat Stróżyka, jego niski poziom naukowy stał się już zresztą legendą (o tym niebawem), ale jesteśmy pewni, że nie o to w tym niepokoju obecnego szefa SKW, a zarazem przewodniczącego Rządowej Komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne oraz interesy Rzeczypospolitej Polskiej, chodziło i chodzi.
Istotą tego niepokoju był i jest Uniwersytet w Siedlcach, który przez wiele lat – również wówczas kiedy Stróżyk bronił swój doktorat pod kierunkiem kolegi z WSI – stał się poważnym celem rosyjskich, ale i białoruskich wpływów.
Cała historia relacji Uniwersytetu w Siedlcach z Federacją Rosyjską (także z Republiką Białorusi), z ambasadą FR w Polsce, z uczelniami rosyjskimi i konkretnymi naukowcami z Rosji, oraz krąg osób funkcjonujących wokół uczelni i jej projektów związanych z bezpieczeństwem (nierzadko byłych żołnierzy LWP, WSW, Zarządu II i WSI oraz funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych), winny się stać przedmiotem kontrwywiadowczego dochodzenia, audytu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz szczególnej troski Rządowej Komisji badającej wpływy rosyjskie i białoruskie.
Oczywiście ze względu na konflikt interesów związany z relacjami Stróżyka z Uniwersytetem w Siedlcach (nie tylko obrona doktoratu) i związków z pułkownikiem Minkiną (rektorem uczelni) nie powinien on dłużej kierować ani Rządową Komisją, ani SKW.
Dziś możemy wreszcie wyznać, że nieprzypadkowo w okresie funkcjonowania Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 zainteresowaliśmy się m. in. postacią Jarosława Stróżyka, o czym niedawno publicznie poinformował opinię publiczną premier Donald Tusk. Na „radarze” Komisji były w konsekwencji także i Siedlce, co z pomocą kontrwywiadu ABW, zostałoby w przyszłości opisane.
Zresztą gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka na stanowisko szefa SKW i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie.
Związek nr 1 – płk Mirosław Minkina
Przedstawiając w dniu 21 maja br. kandydaturę Stróżyka na przewodniczącego Rządowej Komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne oraz interesy Rzeczypospolitej Polskiej, Tusk nazwał swojego wybrańca m. in. „wiceszefem wywiadu NATO” (kłamstwo o którym piszemy w najnowszej „Gazecie Polskiej”) podkreślając, że jest „naukowcem” i „doktorem od spraw nauki o bezpieczeństwie”. Premier jednak nie wspomniał na jakiej uczelni i pod czyim patronatem Stróżyk się doktoryzował w 2019 r.
A szkoda… bo ojciec „naukowej” kariery Stróżyka i jego kolega z radiowych pogadanek o służbach specjalnych – profesor dr. hab. Mirosław Minikina, zasługuje na większą uwagę. Minkina to pułkownik rezerwy LWP/WP, syn funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, który swoją komunistyczną karierę w ludowej armii rozpoczął w 1978 r., wstępując jednocześnie w szeregi ZSMP i PZPR (aktywista Zarządu Miejskiego ZSMP i sekretarz Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR), który jak czytamy w opinii partyjnej z 1985 r. „z całym oddaniem realizuje linię partii”.
Minkina zaczął od studiów w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii im. gen. J. Bema (1978-1982), ale niemal od razu po jej ukończeniu został instruktorem politycznym i związał się z pionem partyjnym wojska nadzorowanym przez Główny Zarząd Polityczny LWP. Kiedy Jaruzelski wprowadzał stan wojenny, Minkina był już przewodniczącym organizacji młodzieżowej w PZPR, członkiem Komitetu Uczelnianego PZPR i posiadał „predyspozycje do pracy partyjno-politycznej w Siłach Zbrojnych”. Prowadził zajęcia z podchorążymi i żołnierzami służby zasadniczej, „umiejętnie interpretując klasową i ideową więź z krajami socjalistycznymi oraz propagował potrzebę krzewienia i umacniania braterstwa broni z armiami państw Układu Warszawskiego”. Co ciekawe, kiedy PRL przygotowywała się do transformacji ustrojowej, przełożeni kapitana Minkiny (wówczas już słuchacza na wydziale pedagogiki i I sekretarza POP na Wojskowej Akademii Politycznej im. F. Dzierżyńskiego) uznali, że w przyszłości „rokuje [on] na bardzo dobrego pracownika naukowego”.
Zanim jednak ziściła się perspektywa Głównego Zarządu Politycznego LWP, Minkina zamienił mundur politruka na starszego oficera oświatowego w Departamencie Wychowania WP, by przez kilka lat funkcjonować w Departamencie Wojskowych Spraw Zagranicznych (1993-1995), a po przyjęciu Polski do NATO wylądować nawet jako major-specjalista w Zespole Doradcy ds. Obronnego Przedstawicielstwa RP przy NATO i UZE (1998-2000).
W ten sposób dawny politruk został quasi dyplomatą wojskowym RP przy NATO. Zgodnie z duchem czasów, w 2002 r. obronił nawet doktorat o Pakcie Północnoatlantyckim na Akademii Obrony Narodowej (recenzentem był m. in. gen. Czesław Dęga z Zarządu II SG LWP), którego promotorem był prof. Jerzy Kunikowski, który po latach będzie kolegą Minkiny na Uniwersytecie w Siedlcach.
Od 2000 r. płk dr Minkina służył już w Wojskowych Służbach Informacyjnych, gdzie przecięły się jego drogi z kpt. Jarosławem Stróżykiem (od 2003 r. major) w Zarządzie Studiów i Analiz WSI. Minkina był w latach 2001-2006 zastępcą i szefem Zarządu Studiów i Analiz WSI, oraz przełożonym Stróżyka. Na wieść o likwidacji WSI płk Mirosław Minkina uciekł z wojska i zgodnie z wizją towarzyszy z GZP poświęcił się „nauce” uzyskując habilitację w 2013 r. na zaprzyjaźnionej Akademii Obrony Narodowej (w oparciu o nie odkrywczą rozprawę „Wywiad w państwie współczesnym”, którą później rekomendował gen. Marek Dukaczewski).
Po habilitacji Minkina wylądował na uczelni Siedlcach, gdzie był m. in. dyrektorem Instytutu Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa, kierownikiem Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Studiów Strategicznych czy prorektorem ds. nauki na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym, a od 2020 r. jest rektorem Uniwersytetu w Siedlcach. Współredagował (redaktor naczelny) od 2014 r. do 2016 r. dość osobliwe czasopismo „Secretum. Służby specjalne. Bezpieczeństwo. Informacja”, w której konsultantami i autorami tekstów zostali m. in. szkoleni w Sowietach – płk Krzysztof Surdyk i gen. Marek Dukaczewski, funkcjonariusz SB płk Włodzimierz Sokołowski („Vincent Severski”), a w Radzie Naukowej pisma znaleźli się przedstawiciele Tambowskiego Uniwersytetu Państwowego im. G. Dzierżawina (prof. Władimir Romanow) i Państwowego Uniwersytetu im. M. W. Łomonosowa (dr hab. Vladimir Pautow). Dziś Minkina zasiada w Zespole Doradców Krajowego Stowarzyszenia Ochrony Informacji Niejawnych i Stowarzyszenia Wspierania Bezpieczeństwa Narodowego. Organizacjami tymi kieruje kursant KGB – płk Tadeusz Koczkowski, były oficer WSW i WSI.
Związek nr 2 – „Rosja już tu jest” (w Siedlcach)
Profesor płk Mirosław Minkina jest w tej opowieści postacią tyleż symboliczną, co kluczową. Jest niezwykle istotny dla ukazania związków tej uczelni z Rosją i Białorusią, ale i charakterystycznej postawy będącej udziałem wielu oficerów WSI, którzy po zakończeniu służby i osiągnięciu wysokiej pozycji zawodowej w sektorze cywilnym (zupełnie inaczej niż na Zachodzie) stali się pasem transmisyjnym dla kontrwywiadowczych zagrożeń. W przypadku Uniwersytetu w Siedlcach, także rosyjskich i białoruskich. Wystarczy wspomnieć, że Uniwersytet w Siedlcach podpisał aż 24 umowy z rosyjskimi uczelniami, z czego siedemnaście ma status uczelni państwowych (współpraca obejmuje również uczelnie, z którymi nie podpisano umów o współpracy), które w systemie państwa rządzonego przez „grupę petersburską” Putina odgrywają istotną rolę w budowaniu społecznego zaplecza reżimu. Z kolei wśród 7 umów z uczelniami białoruskimi pięć dotyczy szkół państwowych.
Wśród rosyjskich uczelni, z którymi Uniwersytet w Siedlcach ma umowę o współpracy (i wciąż się nią chwali na swoich stronach), jest m. in. Rosyjska Akademia Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej (RANEPA), w przeszłości Akademia Nauk Społecznych przy KC KPZS (powołał ją Lenin z 1921 r.), która kształci (także w 12 akademiach regionalnych) m.in. zasoby kadrowe Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a przedstawiciel tej służby (Igor Aleksandrowicz Bidenko) jest oficjalnym doradcą prorektora RANEPA! Dla przykładu warto wspomnieć, że przynajmniej na jednej z konferencji uniwersyteckich w Siedlcach gościła prof. Natalia Frołowa właśnie z RANEPA z wykładem na temat „Rozwoju potencjału ludzkiego w realiach współczesnych” (w październiku 2018 r.).
Żeby było jeszcze ciekawiej, to warto zauważyć, że w niekończących się polityczno-medialnych igrzyskach rządu Tuska na temat Collegium Humanum (nie kwestionujemy żadnych ustaleń prokuratury w tej sprawie!) pojawił się również słuszny zarzut współpracy tej uczelni z RANEPA, a przecież – jak piszą prorządowe media – „Rosyjska Akademia Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej, z którą współpracowała Collegium Humanum to jedna z najbardziej zaufanych uczelni Władimira Putina”.
To prawda, tylko dlaczego powyższy zarzut nie dotyczy również państwowego Uniwersytetu w Siedlcach, gdzie na stanowisku rektora zasiada bardzo dobry znajomy gen. Jarosława Stróżyka i jeszcze dzisiaj chwali się współpracą z „jedną z najbardziej zaufanych uczelni Władimira Putina”, czyli RANEPA?
Związek nr 3 – Komitet Organizacyjny „Polska-Rosja” (Jarosław Stróżyk)
Rektor Mirosław Minkina i kierowana przez niego uczelnia, są również znani z organizacji – i to już po ataku Rosji na Ukrainę w 2014 r. – wielu międzynarodowych seminariów i konferencji z cyklu „Polska-Rosja”, z udziałem rosyjskich i białoruskich badaczy oraz samego ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andriejewa! Sam Minkina tłumaczył to potrzebą budowania mostów między Polską a Rosją w warunkach politycznego konfliktu i niezrozumienia. Podobnie zresztą objaśniał siedleckie konferencje polsko-rosyjskie inny ich uczestnik – gen. Bogusław Pacek, były oficer Wojskowej Służby Wojskowej, a w okresie polityki „resetu” zwolennik współpracy pomiędzy Akademią Obrony Narodowej a Akademią Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR, o czym prowadził rozmowy z ambasadorem Aleksandrem Aleksiejewem i płk. Dmitrijem Bondarem (GRU). Jeszcze niedawno Uniwersytet w Siedlcach prowadziłspecjalną podstronę internetową, która dokumentowała wszystkie inicjatywy polsko-rosyjskie inicjowane na tej uczelni. Strona jednak zniknęła, ale w sieci wciąż można znaleźć wiele informacji o prorosyjskich inicjatywach Uniwersytetu w Siedlcach i jego obecnego rektora.
Na jednej ze stron uniwersytetu bez trudu znaleźliśmy materiały dotyczące VI Międzynarodowej Konferencji Naukowej z cyklu „Polska-Rosja” na temat: „Geopolityczny wymiar relacji Rosja – Zachód” (14-15 listopada 2019 r.), której współorganizatorem był związany z rosyjską armią Tambowski Uniwersytet Państwowy im. G. Dzierżawina w Tambowie, z którym zresztą Uniwersytet w Siedlcach zawarł umowę o współpracy.
I co najważniejsze, wśród członków Komitetu Organizacyjnego konferencji znalazło się nazwisko niedawno wypromowanego przez prof. Minkinę dr. Jarosława Stróżyka z jednoznaczną afiliacją: Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny (UPH) w Siedlcach!
Ale to nie wszystko, bo nazwisko przewodniczącego Rządowej Komisji badającej wpływy rosyjskie i białoruskie sąsiaduje m. in. ze znanym nam dobrze… prof. dr hab. Władimirem Juriewiczem Stromowowem (1977-2022) – rektorem Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie! Stromow, podobnie jak Stróżyk, współtworzył Komitet Organizacyjny VI Międzynarodowej Konferencji Naukowej z cyklu „Polska-Rosja”, i już wówczas był znany z imperialnych poglądów i związków z rosyjskim sektorem bezpieczeństwa.
W 2009 r. Stromow obronił rozprawę doktorską w Wołgogradzkiej Akademii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej (temat: „System kar – realizacja i skuteczność”), a będąc rektorem Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie, otworzył tam wydział wojskowy (nawoływał do tego prezydent Władimir Putin), na zaproszenie Siergieja Szojgu wystąpił w ministerstwie obrony z wykładem na temat współpracy uniwersytetu z wojskiem i kompleksem wojskowo-przemysłowym; krótko przed śmiercią wsparł inwazję Rosji przeciwko Ukrainie i podpisał list przedstawicieli uniwersytetów popierający „demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy”. W 2011 r. i 2016 r. został wybrany do Dumy Obwodowej Tambowa, i pełnił funkcję wiceprzewodniczącego frakcji Jedna Rosja (partii Putina).
Siedlce: tu jest Polska, a nie Rosja!
Uniwersytet w Siedlcach mógłby się stać tematem niejednej rozprawy doktorskiej, nie mówiąc już o pogłębionych analizach kontrwywiadowczych tłumaczących zarówno spolegliwość kolejnych rządów wobec tej uczelni i jej kadr, jak również stałą predylekcję do szukania kontaktów w Rosji.
Uczelnia ta jest bowiem od wielu lat, w kolejnych swoich mutacjach organizacyjnych i nazwach (m. in. Wyższa Szkoła Rolniczo-Pedagogiczna, Wyższa Szkoła Rolniczo-Pedagogiczna im. Georgiego Dymitrowa, Akademia Podlaska czy Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny), wyjątkowym wręcz skupiskiem postkomunistów wywodzących się głownie z Ludowego Wojska Polskiego (w tym absolwentów Wojskowej Akademii Politycznej i politruków z Głównego Zarządu Politycznego) i społeczności komunistycznych służb specjalnych (w tym kursantów GRU i funkcjonariuszy SB), o nierzadko groźnych dla naszego bezpieczeństwa poglądach i kontaktach. Myliłby się jednak ten, kto Uniwersytet w Siedlcach uznałby jedynie za przechowalnię komunistycznych dinozaurów z Wojskowej Akademii Politycznej im. F. Dzierżyńskiego i Wojskowego Instytutu Historycznego im. W. Wasilewskiej, którzy z nostalgią spoglądają na Wschód… I na tym właśnie polega kontrwywiadowcze wyzwanie dla Polski!
Ze względu na bliskie związki z prof. płk. Mirosławem Minkiną i z Uniwersytetem w Siedlcach, który stał się bramą dla wpływów rosyjskich przebranych we współpracę naukową, gen. dr Jarosław Stróżyk nie jest w stanie tego kontrwywiadowczego wyzwania podjąć ani jako szef SKW, ani jako przewodniczący Rządowej Komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy. Z obu tych funkcji powinien być zresztą natychmiast usunięty, co nie oznacza, że ktoś z takimi związkami i kontaktami powinien uczyć studentów Akademii Sztuki Wojennej, gdzie jakiś czas temu został wykładowcą.
Zresztą słowa dr. Stróżyka o tym, że „nie wierzy w pełnoskalową wojnę, nie wierzy w pełnoskalowy atak Rosji na Ukrainę” (TVN24, 5 lutego 2022 r.), w świetle powyższych faktów brzmią dziś zupełnie inaczej… Podobnie jest z zaprezentowanym przez gen. Stróżyka, tym razem jako przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy, stanowiskiem w sprawie likwidacji „zbioru zastrzeżonego” IPN i ustawy dezubekizacyjnej. W świetle wiedzy na temat postkomunistycznego towarzystwa, jakie od lat kręci się wokół Uniwersytetu w Siedlcach, stanowisko to powinno być dla nas bardziej zrozumiałe.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie, x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.