Ks. Franciszek Longchamps de Berier na antenie radia RMF FM wyraził krytyczną opinię dotyczącą filmu „Kler”. Jego zdaniem, w produkcji Smarzowskiego „nie ma nic co mogłoby się przysłużyć oczyszczeniu”, do którego odnosili się twórcy filmu.
Krakowski duchowny w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem podzielił się wrażeniami z filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Jego zdaniem błędne jest założenie, że film może w jakikolwiek sposób przysłużyć się oczyszczeniu Kościoła.
- Jeżeli pokazuje negatywne zjawiska, to zawsze zło, które jest pokazywane, ono nie buduje – zaznaczył duchowny. - Ale tam nie ma niczego takiego, co mogłoby posłużyć oczyszczeniu, co dałoby do myślenia – dodał.
Zdaniem ks. De Berier’a, film jest kręcony z perspektywy człowieka nie będącego częścią Kościoła. - Mam wrażenie, że to jest historia opowiedziana z zewnątrz, to jest historia na podstawie wrażeń, jakichś doświadczeń.
Duchowny wskazał na oczywiste nieścisłości w przedstawionej wersji polskiego Kościoła. Przykładowo, namaszczenie po niewłaściwej części dłoni czy pobieranie opłaty za sakrament namaszczenia chorych czy spowiedzi. Ks. de Berier zaznaczył, że osobiście zawiódł się na dziele Smarzowskiego.
- Miałem nadzieję, że ten film będzie przydatny żeby popatrzeć na siebie w krzywym zwierciadle, bo jeżeli się nie nawrócimy, wszyscy śmiercią umrzemy (…) Ale połączenie tego wszystkiego, nagromadzenie, zapętlenie i klamry, które są poczynione przy różnych takich elementach prześmiewczych, one nie zachęcają do tego żeby... nie służą jakiemuś oczyszczeniu.
Zdaniem księdza, oczyszczenie m.in. z grzechu pedofilii trwało podczas pontyfikatu Benedykta XVI, kiedy z tego powodu wydalano ze stanu kapłańskiego około 300 księży rocznie. Powołując się na słowa ambasador Hanny Suchockiej wskazał, że kluczem do zrozumienia tego pontyfikatu jest właśnie próba oczyszczenia Kościoła z grzechu pedofilii.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.