Do księgarń trafił właśnie "Dómek Szpeniolka”, czyli "Chatka Puchatka” A.A. Milne’a w przekładzie na gwarę wielkopolską. Tłumaczenia podjął się Juliusz Kubel.
Książka ukazała się nakładem poznańskiego wydawnictwa Media Rodzina. Juliusz Kubel znany jest m.in. z wcześniejszego przekładu "Małego Księcia", czyli "Księcia Szaranka" oraz "Kubusia Puchatka", który w gwarze wielkopolskiej wyszedł jako "Misiu Szpeniolek”.
Poznańskie wydawnictwo od kilku lat publikuje tytuły z klasyki literatury w przekładach na gwarę wielkopolską, podhalańską oraz na język śląski. Jeszcze w grudniu, w gwarze podhalańskiej ukaże się "Miś Kudłocek".
Bronisław Kledzik, współzałożyciel i dyrektor wydawnictwa Media Rodzina, przekazał PAP, że gdy w 2016 roku wydany został "Książę Szaranek", mało kto spodziewał się tak dużego zainteresowania tym tytułem.
"Książkę wydaliśmy w nakładzie bodaj 2 tys. egz., co wydawało nam się wtedy decyzją heroiczną. Szybko jednak zaczęliśmy przecierać oczy ze zdumienia. W Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu, gdzie odbyła się inauguracyjna promocja naszego wydania, zabrakło krzeseł! Dzieci musiały siedzieć na podłodze, dorośli podpierali ścianę. Do książki dołączyliśmy płytę audio z głosem tłumacza, który był przecież również znakomitym radiowcem” – powiedział.
Kiedy w 2019 roku świat poznał "Misia Szpeniolka" Juliusz Kubel mówił PAP, że to właśnie sukces "Księcia Szaranka" przyczynił się do decyzji o przekładzie kolejnego klasyka. Wyjaśniając pochodzenie tytułu książki A.A. Milne’a i gwarowe określenie Kubusia Puchatka, Kubel powiedział, że +szpeniol+ to słowo, które oznacza specjalistę od czegoś. "Kubuś Puchatek jest odwrotnością szpeniola, czyli gapcią, kimś, kto ma świadomość, że ma mały rozumek, nie ogarnia świata, ale próbuje się z nim mierzyć. Jest pechowcem, wiele mu się nie udaje, ale nadrabia miną. Ten, co nadrabia miną to jest szpeniolek" – mówił Juliusz Kubel.
Autor przekładu podkreślił, że tłumaczenie na gwarę jest trudniejsze od przekładu na język obcy. Gwara nie jest językiem kompletnym, jest dużo uboższa - nie każde słowo literackie znajduje swój odpowiednik w gwarze. "Nasza gwara jest pogrubiająca: jest +brachol+, +siora+, +kibol+, a tu trzeba było szukać wesołych określeń – książka jest przecież wesoła, adresowana do dzieci" – powiedział.
W ślad za edycją wielkopolską "Małego Księcia" i "Kubusia Puchatka" poszły wydania w innych językach regionalnych. W języku śląskim ukazał się "Mały Princ" i "Niedźwiodek Puch". Autorem przekładu był Grzegorz Kulik – tłumacz i popularyzator języka śląskiego, natomiast autorem wersji audio - Mirosław Neinert, aktor teatralny, reżyser i dyrektor Teatru Korez w Katowicach. W gwarze podhalańskiej wydany został "Mały Królewic".
"Wśród osób zabierających głos w dyskusji na premierze pierwszej z książek w Katowicach było wiele osób mówiących po śląsku. Niemal wszyscy mówcy podkreślali, że śląski to nie jest gwara, lecz język" - powiedział Bronisław Kledzik.
"Jeszcze inaczej było u górali. Byłem przekonany, że oni wszyscy mówią podobnie, ale że i tak każdy góral mówi po swojemu. Z błędu szybko wyprowadziła mnie autorka przekładu dr hab. Stanisława Trebunia-Staszel, wybitna i uznana specjalistka folkloru góralskiego. Począwszy od tytułu, który ostatecznie brzmi +Mały Królewic+, aż po perfekcyjne nagranie, którego sama jest autorką. W blurbie od wydawcy pozostało mi pół żartem pół serio napisać tak: +Spośród wydań w różnych językach i gwarach Mały Królewic – Mały Książę spod Tater – wydaje się świecić światłem najbardziej własnym. No bo gdzie są jeszcze prawdziwe owiecki?+" – dodał.
Drugi tytuł w gwarze podhalańskiej, "Miś Kudłocek", ukaże się w księgarniach jeszcze w grudniu. Wydawnictwo przekazało, że książkę przeczyta Sebastian Karpiel Bułecka, lider zespołu Zakopower.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.