Niemiecki historyk o reparacjach dla Polski: Niemcy mają obowiązek spłaty odszkodowania
Dr Karl Heinz Roth to historyk znany ze swoich prac nt. polityki społecznej narodowego socjalizm. Jest autorem książki poświęconej reparacjom dla Grecji. W niedawnym wywiadzie dla "Deutsche Welle" poruszył kwestię ewentualnych reparacji dla Polski od Niemiec.
– Zniszczenia w Polsce miały bez wątpienia największy rozmiar. Poprzez akty przemocy nazistowskiego okupanta zginęło 5,4 mln ludności cywilnej. W Grecji – 330 tys. Ta ilościowa różnica widoczna jest także w innych obszarach. Zarówno Polska, jak i Grecja podzieliły los tzw. małych aliantów. W polityce reparacyjnej zostały zepchnięte na margines. I tak jest do dziś – mówi niemiecki naukowiec.
Wskazał, że odszkodowania dla Polski to nie tylko kwestia natury materialnej, a również etycznej.
– Instrument bazowy wszystkich zniszczeń i strat ludzkich spowodowanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej to prawie 500 mld dolarów w warunkach z 1938 r. Obecnie to prawie 7,5 bilionów euro. Bez oprocentowania. Dla Polski straty materialne, ludzkie i niewynagrodzoną pracę przymusową wyceniliśmy na 78 mld dolarów w roku 1938. Dzisiaj to ponad 1 bilion euro – mówił.
Jego zdaniem uregulowanie całości nie jest możliwe, jednak nie zwalnia to narodu niemieckiego z obowiązku zapłaty.
– Nigdy nie będzie możliwe spłacenie całego długu i zawsze będzie chodziło tylko o niewielką część. Może jedną dziesiątą, może jedną piątą. Niemcy mają obowiązek spłaty odszkodowania. Dla Polski ta sytuacja jest ewidentna – cytuje historyka "Deutsche Welle".
Zdaniem dra Rotha, skuteczny byłby zbiorowy nacisk na Republikę Federalną Niemiec, co mogłoby przynieść realne rezultaty.
– Dla mnie jest jasne, że żaden kraj samodzielnie, czy to Polska, czy Grecja, nie jest w stanie wywrzeć presji na potęgę hegemonialną, jaką są Niemcy, aby wyraziła gotowość do takich dyskusji. Tylko skoordynowane działanie ma szansę – czytamy.
Wskazuje też, że "taką sumę można uiścić w ciągu 10-20 lat bez uszczerbku dla społeczeństwa, kas socjalnych, a nawet systemu podatkowego. To ekonomicznie możliwe".