Gościem Aleksandra Wierzejskiego w poranku Telewizji Republika był historyk dr Krzysztof Jabłonka – Siłą tej pamięci o powstaniu było trwanie. Przychodził dzień 1 sierpnia i było widać duchowe powstanie - powiedział w programie.
– Od kiedy byłem dzieckiem trwała walka propagandy komunistycznej, która najpierw próbowała wdeptać powstanie, obrzydzić najlepiej, zamienić ich w bandę wariatów - wspominał dr Krzysztof Jabłonka.
– Siłą tej pamięci o powstaniu było trwanie. Przychodził dzień 1 sierpnia i było widać duchowe powstanie - kontynuował.
– To powstanie ma sens w dziejach Europy, ktoś powiedzieć, że u nas może nie mieć, ale w dziejach Europy ma fundamentalne znaczenie i z każdym dziesięcioleciem będzie miało większe - ocenił gość Telewizji Republika.
– Istotną rzeczą jest co innego. Usiłuje się przesterować cały wysiłek powstania, biegunowo w drugą stronę. Ono nie było antysowieckie. (...) Było to ,,sprawdzam'' powiedziane Stalinowi, czy idziesz jako wróg, czy sojusznik. Gdyby szedł jako sojusznik, natychmiast przekroczono by Wisłę. (...) Jako wróg przestrzegliśmy całą Europę - mówił dr Jabłonka.
– Mieliśmy takie paszkwile (...) Pastwienie się nad nawet drobnymi potknięciami w powstaniu i pastwienie się nad nawet nieźle zorganizowanym zrywie - ocenił.
– Gdyby nie wybuchło to wszyscy by pięknie żyli - nieprawda. Niemcy sprowokowali powstanie, groźbą wysiedlenia - podkreślił historyk.
– Niemcy, przynajmniej dowództwo niemieckie myślało, że na Wiśle da się zatrzymać i faktycznie się sprawdziło, bo na Wiśle zatrzymał się front, a nie powinien, bo Wisłę dało się przejść - kontynuował Jablonka.
– Sowieci mogli tanim kosztem zdobyć miasto, trzeba tylko było być sojusznikiem Polaków. (...) Rosjanie od 43 roku są właściwie ukrytymi wrogami, wypowiedzieli Polakom wojnę, ale zapomnieli tego powiedzieć - ocenił.
– Związek sowiecki mógł się zmienić i stać się autentycznym sojusznikiem, pod jednym warunkiem, musiał bardziej nienawidzieć Niemców niż Polaków. Stalin wybrał to drugie - ocenił.