W wyniku wrześniowej powodzi mogło zostać zniszczonych nawet ponad 100 tysięcy rodzin pszczelich. Będzie to miało wpływ na przyszłe plony miodu w Polsce i kondycję ekosystemu w tamtym regionie - poinformowało Stowarzyszenie Polska Izba Miodu.
Wrześniowa powódź, która nawiedziła południowo-zachodnią Polskę, województwa dolnośląskie, opolskie, śląskie oraz lubuskie, przyniosła katastrofalne skutki dla wielu sektorów gospodarki, w tym dla pszczelarzy Polskiej Izby Miodu. Najbardziej ucierpiała Kotlina Kłodzka, gdzie zalanie terenów takich jak Nysa, Głuchołazy czy Prudnik, spowodowało ogromne straty.
Powódź zniszczyła znaczną część infrastruktury pszczelarskiej. Wcześniej w tych czterech województwach znajdowało się prawie 430 tys. pszczelich rodzin, co stanowiło znaczną część populacji pszczół w Polsce. (W Polsce w ub.r. było ok. 2,3 mln rodzin pszczelich - PAP).
Straty poniesione przez pszczelarzy mają również ogromny wpływ na lokalne ekosystemy, gdyż pszczoły pełnią nieocenioną rolę w zapylaniu roślin, co jest kluczowe dla rolnictwa. W Polsce średnia liczba rodzin pszczelich na 1 km2 wynosi 7,5, a w szczególnie dotkniętych regionach, takich jak Dolny Śląsk, Śląsk, Opolszczyzna i Lubuskie - ok. 6-8 rodzin na każdy kilometr kwadratowy.
"W wyniku powodzi mogło zostać zniszczonych nawet 25 proc. rodzin pszczelich w tych regionach, co oznacza, że utraciliśmy ponad 100 tysięcy rodzin pszczelich. Niestety, zapewne wpłynie to na przyszłe plony miodu w Polsce. Strata około 100 tys. rodzin pszczelich (...) poważnie obciąża ekosystem" - skomentował sekretarz izby.
Poza zniszczonymi pasiekami, straty odnotowano również w tzw. pożytkach pszczelich - po powodziach rośliny miododajne, takie jak rzepak, robinia akacjowa i wierzby ucierpiały na skutek zalania. Długotrwałe podtopienia mogą znacząco zmniejszyć przyszłoroczne zbiory miodu, zwłaszcza na terenach nizinnych i w dolinach rzecznych. Pszczelarze obawiają się, że uszkodzone systemy korzeniowe i gnijące uprawy negatywnie wpłyną na kondycję pszczół i ich pożytków.
W ocenie Izby, w czterech województwach dotkniętych przez powódź straty poniosło ponad 7 tys. pszczelarzy.
Jak zauważa Izba, odbudowa pasiek po powodzi stanowi ogromne wyzwanie finansowe dla polskich pszczelarzy, którzy i tak odczuwają wysokie koszty prowadzenia działalności; np. w województwie dolnośląskim, gdzie jest ok. 157 tys. rodzin pszczelich, wydatki na odtworzenie infrastruktury i zakup nowych rodzin pszczelich mogą wynieść nawet setki tysięcy złotych. Dodatkowo występują trudności związane z odbudową pożytków pszczelich po powodzi tj. zasobów surowców pochodzenia roślinnego służących pszczołom jako pokarm. Pszczoły mogą potrzebować zapewnienia pokarmów uzupełniających, co podnosi koszty utrzymania pszczół.
Utrzymanie jednej rodziny pszczelej kosztuje średnio 449 zł w pasiekach amatorskich oraz 525 zł w pasiekach towarowych. Wydatki te obejmują m.in. amortyzację uli, pokarm dla pszczół, transport, leki i prace związane z utrzymaniem pszczół.
Pszczelarze co roku otrzymują wsparcie finansowe, w ramach pomocy de minimis (50 zł na rodzinę pszczelą) oraz Planu Strategicznego WPR na lata 2023-2027. W 2023 roku wsparcie obejmowało ok. 1,5 mln rodzin pszczelich, a wartość pomocy wyniosła 76,85 mln złotych. Jednak skala zniszczeń wywołanych przez powódź sprawia, że pszczelarze będą potrzebowali na odbudowę dodatkowych funduszy podsumowuje Izba.
Źródło: PAP